(intro)
Pisze lewą ręką, prawej to mi szczerze szkoda
Jakbym leciał prawą to bym kurwa, nie wyhamował
Czekałem na Twój przyjazd i jak mam się zachować
Teraz miele Cię przez młynek no i spalam, jak towar
Zw 1
Przez banie przeszedł Mendelejew ryjąc wszystkie kory
Sodówa bije w banie i obeszło się bez moli
Fejk raper, gangster przez internet
Dupa chyba pękła bo się pytasz czy relacje zdejmе̨
Za plecami pół podziemia, wszyscy piszą jebać kurwе
Aleshen, ale szon, takiej nawet nie przez gumę
Straszysz i ubliżasz, widać że inaczej tu nie umiesz
Rzucam Cie pod nogi, ścieram Tobą już kałuże
Remo najedzony wstydu za takiego chwasta
Trzeba takich plewić ale będą znów wyrastać
Transfer mu nie wyszedł ale taka prawda
Szczerze kładę na to chuj i używam tu Roundup'a
Ref
Leje go do fanty nie koli (fanty nie koli)
Ćpun bez honoru z konika się spierdolił
Mam styl w słowach, luzu pełną gracje
Anorektyk Cie wpierdala że aż słychać zaciesz
(ZW2)
Masz poparcie moich wrogów i wysrywów z miasta
Alternatywki też za Tobą, ale weryfikacja
Paula była mi pomocna w informacjach
Bo jak jebie Ci się z suką do niej lecisz płakać
(tej słuchaj)
Piona fuki w kieszeń halo co u Twojej panny słychać
Za pięć zero poszła płyta może u niej kupie vipa
Dawałeś mi pałeczkę ale czekaj, chwila
Ciągnęła paru ziomom wszystko masz na skrinach
Zanim się odezwiesz to się leszczu uzbrój w słownik
Na Płaskim wyświetlaczu lepiej by napisał niewidomy
Rzucasz marne teksty, bez odmiany formy
To jak podłożyć słowa pod translator od IWONY
Jesteś rapu nowotworem, który zżera te kulturę
Wyjaśnił Ciebie szpaku no bo GUGU to jest
Bez użycia skrzydeł zamknął Twoją - tylko chuj wie
W insta lecą przeprosiny zachowałeś się jak dureń
Komentujesz mi numery i wpierdalasz się na minę
Patrz jak wszystko tracisz, no bo na to zasłużyłeś
Fejm ze snapchata ponoć z zajebistym stylem
Żelazko mam dla Ciebie, rzucaj się na kabel (nie na linę)
Ref
Leje go do fanty nie koli ( fanty nie koli)
Ćpun bez honoru z konika się spierdolił
Mam styl w słowach, luzu pełną gracje
Anorektyk Cie wpierdala że aż słychać zaciesz
(ZW3)
Wieszam Cie na sobie, lecisz pierwszy do kolekcji
Alfabetycznie, mógłbym wytypować, kto cie pieprzy
Gorąca linia, telefon zaufania, czyste newsy
Wiem, co odpowiesz, jesteś taki, tak jak mój angielski
Wpadasz z chłopakami, chyba zrozumiałem typie
Agencja czeka na was, rozkminiłeś dobry biznes
Kolor tęczy, dzisiaj twego loga wyznacznikiem
Słyszałem, ze to piecze, nie zapomnij, o wazylince
Skriny obleciały neta nie wycięte są z kontekstu
Dałem szanse, przeproś, przyznaj się do błędu
Zamykamy sprawę, pisze sprostowanie, menciu
Spłakany odmówiłeś - bez happy end'u
Toczę ciężkie działa argumenty moje kule
Bujasz się jak pierdolony rezus, czym tam wymachujesz
Tej panie gangster, widzę że masz zejście
Nie wiem czy to dobrze, w opisie masz receptę
(monolog)
(...)
Ref
Leje go do fanty nie koli (do fanty nie koli)
Ćpun bez honoru z konika się spierdolił
Mam styl w słowach, luzu pełną gracje
Anorektyk Cie wpierdala że aż słychać zaciesz