Znowu lecę spontanicznie, mam potrzebę coś nawinąć
To ucieczka od złych myśli, trochę błaganie o litość
Suchy wigor, ciężka powieka, sen między słowami
Nawet jeśli mnie obudzisz, będę wciąż żył marzeniami
Proszę napisz, że coś z tego rzeczywiście będzie
Chcę poznać dalszą drogę nim się znajdę na zakręcie
Proszę napisz, że będziesz przy mnie gdy wszyscy odejdą
Daj mi walczyć, żeby to nie poszło na daremno
W głowie piekło, znowu oko w oko z samym sobą
W środku ciemno, jasność ogniem, który palę mową
Latam błogo w swoich myślach, tworzę tą drugą stronę
Piękno bólem, walczę o różaną koronę
Walka słowem, monologi tworzą drugą rzeczywistość
Odnajduję się w niej lepiej, tam mamy lepszą przyszłość
Walka słowem, konwersacje tworzą pierwszą rzeczywistość
Odnajduję się w niej gorzej, ale tworzę lepszą przyszłość
Chcę mieć miłość, siano i coraz to mniej stresu
W głowie głosy, krzyczą "To jak Tinder, w prawo przesuń"
Chciałoby się, tak łatwo nie ma, kurwa - walczę
Między troską a troską, mam tam Ciebie - swoją tarczę
Cały świat wokół mnie znowu czarno biało miga
Cały czas wokół mnie ból i dobro przenika
Cały czas jak tchórz staram się strachu unikać
A na sam koniec znowu dym leci z głośnika