[Refren: Pazzy]
Znów mnie zaczepia jakiś czubek
Nie mam czasu gadać, bo idę po wódę
Kiedyś gromada, nagle poznikali ludzie
A teraz ciągle otaczamy smutem
Nie wychodzę, nie mam gdzie
Pustki, więc przelewam krew
Tak się wprawia liczby w pęd
[Zwrotka 1: Szopen]
Zatkana noc, ale jestem fresh
Trawa i szkło, jawa i sen
Za nami zło, przed nami też
Chowam je do kieszeni no i lecę gdzieś, na moment
Za swoje , tu mają , gest
Zarobione zielone puszczamy z dymem na lepszy sen
Tylko nie prześpię kurwa szansy
A jeśli prześpię to z nią na noc spalę blanty
Cztery kąty, dwie kanapy to wystarczy
Wszędzie maski, ja zielony to nie bajki, nie
Już nie widzę tylu twarzy, one tylko ryły beret
Palę te mosty, prawie jak odpalam jointy
Palę te mosty, prawie jak odpalam jointy
Znów mi po głowie chodzi Uber
Puste pokoje, które wypełniamy tłumem
Benzo, Koda, z tego złego wolę wódę
Ziomal to przestroga, w nic się nie pakuję
[Refren: Pazzy]
Znów mnie zaczepia jakiś czubek
Nie mam czasu gadać, bo idę po wódę
Kiedyś gromada, nagle poznikali ludzie
A teraz ciągle otaczamy smutem
Nie wychodzę, nie mam gdzie
Pustki, więc przelewam krew
Tak się wprawia liczby w pęd
[Zwrotka 2: Koneser]
Wszyscy moi ludzie mają popalone styki (Styki)
Który to da , nudzi to tak, że znudzony jestem jaki Iggy Pop
Nie masz wstępu do ligi, o
Zaraz wszyscy tu wyginą
Spada mi na głowę cały syf z tego bloku
Nie pamiętam żadnych czarnych dni z tego topu
Nalej więcej tu do mi kubka tego soku
[?] tego z boku , wszyscy z nich będą w szoku
Chodzę jak lunatyk, bowiem mam tu teatr
Pierdol te kontrakty, więc spisuj mnie na straty
Tego stylówa jak [?] , chłop ma jęzor jak kwadraty
Pierdolę splendor i twoje [?]
A ty jedz moje dziecko, bierz to do japy
Stop, kiedy wchodzimy na spot
Nie mam czasu robię crop
Czasem zbyt wolny jak walk, walk, yeah
[Refren: Pazzy]
Znów mnie zaczepia jakiś czubek
Nie mam czasu gadać, bo idę po wódę
Kiedyś gromada, nagle poznikali ludzie
A teraz ciągle otaczamy smutem
Nie wychodzę, nie mam gdzie
Pustki, więc przelewam krew
Tak się wprawia liczby w pęd