WWO
WWO
WWO & Felipe (POL)
WWO
WWO
WWO
WWO & Włodi
WWO & Pelson
WWO & Fu
WWO & Cyklon
WWO & Fu & Młody Biały
WWO
WWO
WWO
WWO
WWO
WWO & Kosi
WWO & ZIP Skład
WWO
WWO & Fu
[Zwrotka 1: Pele, Sokół, Pele & Sokół]
Jak tu żyć – w mieście, które jest z tego znane
Że wszystko, co się dzieje, z góry jest ukartowane
Tam, gdzie dominują poszlaki, a nie fakty
I żeby coś osiągnąć, kurwa, musisz mieć kontakty
Jak ty myślisz Sokół? Prawdziwe życie bez imaginacji
Koniec bredni, chleb powszedni
Bogaci biedni – tak było, będzie, musi być, umiesz z tym żyć?
Ja potrafię, życie to znaczona talia – spójrz, jakie są realia
Nigdy nie przewidzisz, co przyniesie dzień nowy
Bądź czujny i gotowy na wszystko
Obstawisz za wysoko – możesz znaleźć się za nisko
To, co zdaje się daleko, może okazać się blisko
Tak już jest – jednemu wciąż się farci
Drugiego życie karci, tam brudni i obdarci
Zagubieni w tłumie, każdy radzi se, jak umie
Czy rozumiesz? Czy rozumiesz?
Legalne wcale nie znaczy uczciwe
Ludzie płacą podatki, a chodniki wciąż są krzywe
Te realia są prawdziwe, więc się wcale nie dziwię
Że wkurwione dzieciaki mówią, że łatwiej wybić szybę
Niż harować całe życie po to samo – nie wszystkim się udało
Nie każdy wyjdzie cało, to nie Boże Ciało
To twoja skóra, więc dbaj, żeby się nie stało nic
Wiele rzeczy dookoła to pic jak fotomontaż
Wiesz, o co biega, czy tu tylko sprzątasz?
Uważaj, gdzie się krzątasz i komu wchodzisz w drogę
Bo możesz się przeliczyć i kim byś kurwa nie był
To nie ma co się szczycić (Nie ma co się szczycić)
[Refren: Sokół & Pele]
Każdy dzień to wielka niewiadoma
Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma
Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość
Sam musisz być pewien i zachować czystość
[Zwrotka 2: Pele]
48 milionów szarych ludzi wciąż kurwa się łudzi
Że w końcu coś się zmieni
Zajrzyj do kieszeni, wciąż nie jesteś pewien
Na pewno nie ty jeden chciałbyś mieć prywatny eden
To normalne, ale czy realne? Czy jest to wykonalne?
Nie wiem, to coś jak idealne
Brzmi trochę nieżyciowo w kraju kłamstwa i zawiści
Gdzie próbują rządzić pierdoleni egoiści
Cały czas... rośnie skala nienawiści
Przecież widzę, co się dzieje, nie jestem ślepy
Hotele, drogie restauracje i sklepy
Nocne kluby, piękne fury, coraz szybsze kobiety
[Zwrotka 3: Sokół & Pele]
Spójrz... na te dziurawe szosy
Anonimowe blokowiska i stare kamienice
Gdzie każdy zna wszystkich sąsiadów z nazwiska
Spójrz... na podmiejskie oazy
I zanim zrobisz coś, to zastanów się dwa razy
Fazy, jazdy, przejebane jak chujowe blazy, obrazy nędzy
A przy tym ludzie nie potrafią się już cieszyć z małych rzeczy
99% katolicy – każdy grzeszy
Dużo skurwiałych charakterów jak w Trzeciej Rzeszy
I ty – stoisz pośrodku – ja mówię o realiach twoich
Biało-czerwoni jak rana, która goi się powoli z mentalności niewoli
I znów w korku stoisz, bo Lancia ze szklanką
Na dachu śmiga na prywatny raut do chłopaków
(Sokół, Pele) Sokół, Pele, codzienne realia Polaków
[Refren: Sokół & Pele]
Każdy dzień to wielka niewiadoma
Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma
Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość
Sam musisz być pewien i zachować czystość
Każdy dzień to kolejny warunek
Twój los może nagle obrać zły kierunek
Polską rzeczywistość sami kształtujecie
Rozumiecie?
Każdy dzień to wielka niewiadoma
Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma
Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość
Sam musisz być pewien i zachować czystość
Każdy dzień to kolejny warunek
Twój los może nagle obrać zły kierunek
Polską rzeczywistość...