[Junes]
Nie umiem cieszyć się chwilą, coś zabiło to we mnie
A życie pozwoliło, aby zamieniło mnie w bestię
Gdzie w tym sens jest? Wielu pytało dziś "co?"
Jak dzwonią, nie słyszą nawet 'halo'
Wielu przepowiadało mi, że się szybko skończę
Jest już blisko, pizdo mam już płytki oddech
Puls, ledwo da się go wyczuć
Bo na tym etapie, nie mam nic do zaoferowania życiu
Prócz tekstów do bitów jestem nudny opór
Jeden z zawodników, który gubi w tym kręgosłup
W życiu, kieruje mną syndrom Sztokholmski
Jestem zakładnikiem losu w uśmiech śmiem wątpić
Chcę to skończyć, nie widząc sensu w jutrze
I pod napięciem nie chcę biec tu po sukces
Wolę stać z boku jak Zkibwoy w wywiadach
Niż zapierdalać po biznesu estakadach
Życie wersja dramat, mówią "Junes przestań kłamać"
Ale kto będzie żył w tych miejscach za nas
Mam listę rzeczy do zrobienia i powiem na bank Tobie "cześć, do widzenia" jak przestanę działać