[Zwrotka 1]
Ej, dalej w tym jestem i lata tak lecą
Patrzę na beton zmęczoną powieką
Ślepo w to wierzę, nie oddam za bezcen
Za wiele poświęceń, by jebnąć to gdzieś
Spoko, że płyniesz, ja lecę wysoko
Balast mi ciąży, lot nie wiem dokąd
Naćpam się rapem, dam numer na player
Pół życia na haju, jak drugie sam nie wiem nic
Nie chcę żyć w niewiedzy, nie mogę
Mam chwilę do rana, czas Kapitana Morgana
Też takie klisze w bani, że różne stany miewam
Będę wierzył tylko w siebie, choć mówią, że to herezja
Mam wracać do kogo i czuję, że żyję
Muszę gdzieś odbić, męczy mnie tydzień
Nie chcę być widzem, kibicem, słuchaczem
Chuj w cudze myśli, dam własne na kartkę
Nim zasnę, nie marudź, piszę po nocach
Rzeźbię na lewo, by nagrać ten wokal
I zamknę im mordy wersem, jak nagram
Kończę to w nocnym, jak wracam na kwadrat
Z czoła ścieram pot, czekasz na mnie, jak co noc
Zjem zimną kolację, usnę, gdy się spali lont
Zamiast świata w garści, mam powieki na zapałki
Doba, tydzień, miech, nie wiem jak zleciał ten czas mi
Oddycham..
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]