Noc zimna, całe ciało drży
Uciekam by ominąć cyrk
Mood jest do dupy, nie słyszę otuchy
A czuje się jakbym zamieniał się w pył
W proch się obrócę, bo z prochu powstałem
Talent spowity jest gorącym żarem
Póki tu stoję to jestem jak diament
Nieoszlifowany jedynie charakter
Uuu, noc długa i młoda
Dobrze, bo nie śpię po nocach
Ale mam (ale mam) przy sobie staff
No i obok mnie różowowłosa
Ale to nie ta co zaczyna się na Young (nie, nie)
Level 19 i zaczynam już wariować
Skurwysynu w łapie jak Ash, wracaj do Pokeballa
Twoje słowa nie działają na mnie
Po chuj się przejmować (na chuj), czuję się jak MVP tej gry
Bo użyta jest...
Zhonya, ej no zobacz
Wszystkie oczy na mnie, zaczynam stresować się
Łapię majka w prawą rękę no i lepiеj jest
Mogę rapować, śpiewać, z bitu wypierdolić się
Nigdy niе byłem jak te postacie z bajki
Chociaż w sumie jestem prawie tak jak Franklin
Codziennie siedzę w swoim smrodzie wyobraźni
Przez ten syf w głowie powstają kawałki i-i-i-i
No i co zarzucisz mi, że robię to źle twoim okiem?
Lepiej usuń z mordy filtr i pogadamy wtedy kto wyszedł jeszcze gorzej
No i co zarzucisz mi, że robię to źle twoim okiem?
Lepiej usuń z mordy filtr i pogadamy wtedy kto wyszedł jeszcze gorzej
Noc zimna, całe ciało drży
Uciekam by ominąć cyrk
Mood jest do dupy, nie słyszę otuchy
A czuje się jakbym zamieniał się w pył
W proch się obrócę, bo z prochu powstałem
Talent spowity jest gorącym żarem
Póki tu stoję to jestem jak diament
Nieoszlifowany jedynie charakter
Po pierwsze jeśli będę horny
To wiem do kogo mam zapukać i kogo postukać mam
Po drugie jeśli nie miałbym głowy na karku
To nie musiałbym przejmować się tym co chodzi za mną od lat
Stary, wszystko co mówisz mnie męczy fest
Może zarzucisz jakiś wers, który rozbawi mnie do łez
Ale wiem, że wszystko co dobre kończy się źle
Przynajmniej u mnie tak jest, więc
Składam ręce i modlę się do Boga
Żeby chodzić tylko i wyłącznie po właściwych drogach
Nieważne czy jest wieczór czy godzina znów młoda
Za każdy dzień i noc to ja muszę podziękować
Albo taka sytuacja była jeszcze
Przechodzę obok niej, ona wzięła to do siebie
Miała dylemat między dżentelmenem/parapetem
To było wkurwiające jakbym siedział ciągle w swetrze
Twoja królowa została zbita przez konia
Twoja prośba do kosza wyrzucona
Twoja strona jeździ po moich torach
I wyjebane mam co sądzi o mnie osoba
Wiem, że ważna ze mnie jest persona
Ciągle wchodzę po stromych schodach
Po wysiłku wznieśmy toast
Noc zimna, całe ciało drży
Uciekam by ominąć cyrk
Mood jest do dupy, nie słyszę otuchy
A czuje się jakbym zamieniał się w pył
W proch się obrócę, bo z prochu powstałem
Talent spowity jest gorącym żarem
Póki tu stoję to jestem jak diament
Nieoszlifowany jedynie charakter