Nie jestem z tych, którzy będą mówić Ci jak masz żyć
Wyczytasz z płyt gdzie jestem dziś, gdzie byłem przedtem
Nie jestem z tych co wkręcą ci w głowę gangsterski film
Dym, street, przekręt wszystko to przeszedłem
Nie imponuje mi bycie cieniem, będę ślnił
Bez dróg na skróty, staję na czerwonym świetle
Tak samo kusi zapach monet, kusi brudny zyl
Nie jestem z tych co przez ulicę przeprowadzą cię za rękę
Dziś chcę więcej jakość ponad ilość marne apanaże
Kocham życie wersy z pasją sercem płacę cenę marzeń
Z podwórkowej ligi w ekstraklasie spadki i baraże
Ścieram pot zdzieram głos na scenie i zawijam gażę
Za oknem świt wstaje dzień nowy bit świeży tlen
Tego trzeba mi tego trzeba mi osiągam zen
Pokażę im, pokaż im, tym co lekceważą mnie
Jak ciężką pracą konsekwencją spełniam chłopca z bloku sen
Ref
Dlaczego życzysz mi źle? spełniam tylko swój sen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Domowy mir, rodzina dziś świętości passe
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Nie brałem więcej niż mogłem udźwignąć
Każdy w pogoni wielu zaślepionych cyfrą
Ojciec mi wmawiał synu lepiej małą łyżką
Wszystkie drzwi staną otworem żyjąc z kartoteką czystą
Gdy wkładasz serce lepiej przędziesz jestem blisko
Zobaczyłem świat u stóp jadąc na dach szklaną winda
Przełamałem strach za oceanem nie gardziłem tyrką
Dziś nadrabiam ambicją, do interesów żyłką
Programuję wyobraźnię działam, pierdolę marazm
Dom z ogrodem ryby w stawie na dwa samochody garaż
Do czterdziestki się ustawię ruszę w rejs po Balearach
I po latach znowu spojrzę na ten świat z drapacza w stanach
Choć czuję rany w obojczyku śruby trzeszczą stawy
Nie żałuję tej zaprawy patrzę w jutro bez obawy
Się rozkręcam workout sekcja, selekcja nie dla słabych
Sukces w oczy razi wszystkim nie dogodzisz co poradzić
Ref
Dlaczego życzysz mi źle? spełniam tylko swój sen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Domowy mir, rodzina dziś świętości passe
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Kryzys wartości dominacja antysztuki
Homolobby w imię tolerancji bierze świat na huki
Dewiacje, lewackie stacje chcą cię ogłupić
Sądzą, że za łatwą kasę z unii wszystkich można kupić
Dziś nie ma na to zgody mamy silne kręgosłupy
Pod wspólnym sztandarem widzę zjednoczone grupy
Postkomuchy, żywe trupy się zwijają do szalupy
Nie szczekają jak przed laty, bo chcą ocalić dupy
Firmy słupy, partie słupy, kukiełkowy teatr
Wszyscy graja pod te same nuty klepią jeden schemat
Kłamcy bez sumienia każdy łapy swe wybiela
Służby, biznes, polityka zawsze kwita długi temat
Tam ktoś mówi
Ktoś milczy
Ktoś znika
Ktoś strzela
Tu ktoś kradnie
Ktoś kupi
Ktoś inny mnoży zera
Ktoś to sadzi
Ktoś ścina
Ktoś suszy waży sprzeda
Ktoś na legal hajs przebiera
Każdy przedział swój wybiera..
Nim odetną mi tlen was written by Lukasyno.
Nim odetną mi tlen was produced by Kriso.
Lukasyno released Nim odetną mi tlen on Sun Dec 06 2015.