Nie Jestesmy Tacy Sami

[Zwrotka]
Ja naprawdę wyjebane mam, czy mają coś do powiedzenia
Nie chce mi się gadać z nikim
Oni chcą ściągać mnie na dół, mają coś do udowodnienia
Ale lecę ponad nimi
I ostatnio siedzę na chacie i tylko składam zamówienia
Mamy ciuchy z każdej linii
I z szanowanymi w tej grze stoję sobie na "siema"
Ty nie jesteś z tej samej ligi
Obserwuję, widzę to, czego ty nie widzisz
Na karku łeb i mnożę sos, czuję się jak [?]
Mam bardzo, bardzo mały krąg, kumam ich na migi
Zwiedzam se Dubaj, Nowy York, w Paryżu na wigilii
Mam nastawienie na zarobek, standardy wysokie
Oni chcą wiedzieć jak to robię
To, że nie gramy w tę samą grę spędza kurwom sen z powiek
Jestem nieprzewidywalny, oni nie mogą przeboleć
Jestem non-stop na boisku, serwuję vibe se jak volleyball
I żaden ze mnie dezerter, a chcę opuścić ten poligon
W życiu jest więcej niż ulica, nie bądź mentalną doliną
I dla nich szczytem zabawy jest się najebać lub molly wziąć
Wybyłem tam i tu, ty udajesz że wiesz co i za ile
Po twojej twarzy dobrze widać, pozujesz tu na siłę
Chcesz przypodobać się typom, co i tak cię spuszczą w kibel
Obrałem długą drogę i samotną, jakbym jeździł tirem
Myślą, że się z nimi ścigam, ale nawet na nich nie patrzę
Płynę jak pierdolony pirat, tylko po to co jest dla mnie ważne
Jeśli myśli proste masz jak linia, nie jesteś za chuj gotów na zakręt
Jeśli konfrontację z życiem wciąż omijasz, nie jesteś za chuj gotów na prawdę