[Zwrotka 1: Pazo RDU]
Wychylam się z bloku, koleżka na ławce siedzi
Łobuzeria wokół a w oknach, kurwa sąsiedzi
Spucuje co wyśledzi, to co łyknie zza firany
Dawaj zawijamy, swojaków odwiedzić mamy
Siemano wariaty, jak tam, co tam u was słychać
Obrotny, kumaty każdy ten z którym się witam
Ziomek miodu posypał, wariacie ja nie podjeżdżam
Nie odmówi koleżka, głowa poryta od fleksa
Jedna, druga, trzecia kreska, japa ostro wykręcona
Rozkmini ten kto tu mieszka i obraca w tych rejonach
Jestem jeszcze małolat, ale wiem co jest grane
To życia stara szkoła, przypały na bary brane
Dobrze pokitrane wszystko i na kłódkę morda
Łobuzy jebane pokręcą nawet za korka
Za małego topka już kolejna w sądzie sprawa
Jakby co to lotka, bo na osiedlach obława
Znowu się kręci Brava, trzeba uważać na siebie
Szeryf to chuja kawał, na kogo poluje nie wiem
Przyciął, że morda znana bo nie raz zawijany
Policja jebana wciąż uczy się naszych danych
Przeszukany, notowany, dane wrzucają na bęben
Na zakład pyrany, wiozą cię na komendę
Pół dnia przesłuchiwany, psy zajebały cię w terror
Na lewo, na pewno jakby co nie byłeś ze mną
[Zwrotka 2: Pazo RDU]
Na ulicy jak na wojnie, ty nie zapominaj o tym
Rzadko bywa spokojnie, na każdym rogu kłopoty
Trzeba trzymać orient, kurwy robią nam naloty
Ty nie bój się o mnie, ja nie boję się, no co ty
Węszą psy a nie koty, przytnę to się zawijam
Krawężniki jak roboty do dupy szukają kija
Mówię "see ya", lolka zwijam, kitram się w bloku na trzecim
Rozpalony giecik, z płuca dym w powietrze leci
Kto dzisiaj odleci, ziomek jeszcze się okaże
Prują się sąsiedzi bo co dzień na klatce smażę
O spokoju marzę tak samo jak Wiśnia wariat
A ulica nie sielanka, może cię jebnąć kijanka
Życie to nie bajka, na wszystko gotowy jestem
Jak prują się to jazda, ale kurwa siedzieć nie chcę
Awantura każda, jaka by nie była brachu
Dla mnie sprawa jasna, trzeba ruszać do ataku