[Zwrotka 1]
Weź obczaj, czy siada, teraz bowiem, spłonie tu bata
Ta zwrotka się składa, jak twój rower za małolata
Codzień kładę się późno, rano rzut okiem na rozkład
Wiesz, pojadę to luźno, ale nie z krokiem przy kostkach
Posłać jointa wolę w obieg i czas pryska w chwili
Jak mam problem, to alkoholem sobie wciskam delete
Kielich i czysta są moje, zawsze bez krótkiej spinki
Dzieli nas dystans, ale moje punche to krótkie piłki
Nie [?], że ma wena twórcza jest krągła i bujna
No a ta lina między nami to ciągła podwójna
Rap maraton, ta, zimny prysznic szczodrze chłodzi
Ja wam na to - by się ścigać, trzeba dobrze chodzić
Pierdolnąć słowem, chcę robić to wiecznie, no w sumie
Mam wymowną wymowę, niełatwo jest mnie zrozumieć
Jak zacznę pisać, to nie trudno mi się wbić dalej w motkę
Gościu, nawet na maturze w brudnopisie spizgałem zwrotkę
[Refren]
Masz tu zastrzyk luzu, od dziś się nie da schować
Ziom, ziom, najlepiej radzę przedawkować
Wszystko na plusie - można siedzieć, można biec na łowy
Na co dzień jadę na luzie, i to wcale nie brek jałowy
[Zwrotka 2]
Weź obczaj, czy siada, te linijki są skore do drwiny
Ta zwrotka cię składa, serio mam chore rozkminy
Wiem, o tym marzysz, by ją mieć, i by wystukać ją na sen
Czytam ci z twarzy, jakbyś wpadł głową pod drukarską prasę
Wymijam typa, mówi "Zamienię z tobą słowo chętnie"
Mam tyle podwójnych, że nikt nie przejdzie obok obojętnie
Trenuję na co dzień, a tobie może już starczy tych przerw
Bo potem na bitwach jesteś częściej na tarczy niż herb
Poddam się próbie, bo coś mi mówi "W gardło na linie trap [?]"
Mój każdy wers ma drugie dno, jakbym chciał w nim skitrać hajs
Ale nie skoszę na tym floty, dziś wiem, bez wpływu w to właśnie
Rzucam rym na mixtape, to jest mój rzut na taśmę
Hej, chcę dymić w bloku skrętami jakie se, wierzę
Że napcham bez śmigania z dokumentami w neseserze
Yo, nieważne, to jest fakt, co wiesz, i co się trafi
Bo każdy żyje tak jak chce, i jak potrafi
[Refren]
Ty masz tu zastrzyk luzu, od dziś się nie da schować
Ziom, ziom, najlepiej radzę przedawkować
Wszystko na plusie - można siedzieć, można biec na łowy
Na co dzień jadę na luzie, i to wcale nie brek jałowy
[Zwrotka 3]
Weź obczaj, kto składa i weź wyciągnij wnioski
Ta zwrotka tu siada, może ty też siądź i rozkmiń
Masz czas, by to słuchać tam, to prawda, nie wątpię
Nieważne, czy na słuchawkach, czy z Winampa na kompie
Czy właśnie jest biba, no i właśnie to leci z głośnika
A ty zerujesz piwa, i gram trzeci pomyka
Jeśli śmigasz furą, nie udawaj, że cię hałas nie zna
Ustaw głośność, którą sprawisz, że będzie drżała jezdnia
Czy są puste ulice, czy na mieście czujesz aferę
Rymy tłuste tu słyszę, jak podróżujesz z plenerem
Czy tramwajem, autobusem, do roboty, czy do szkoły
Niech rap daje nam to z luzem, moje zwroty tu na połysk
Czy pijesz w plenerze, a blanto-wódą się zatruć i wracasz
Rano nie żyjesz, ja wiem, że słuchasz to na chill, na kaca
[?] stopy, choć nie w modzie skrucha, dobre, chłopaku
Nie wiem jak ty, ja tak na codzień słucham dobrego rapu
[Refren x2]
Ty masz tu zastrzyk luzu, od dziś się nie da schować
Ziom, ziom, najlepiej radzę przedawkować
Wszystko na plusie - można siedzieć, można biec na łowy
Na co dzień jadę na luzie, i to wcale nie brek jałowy
Na co dzień was written by EsZet.
Na co dzień was produced by DJ Premier.