[Zwrotka 1]
Robię przelot nad kukułczym gniazdem jak Ken Kesey
Jak Jack Nicholson, miałem lśnienie czy coś w ten deseń
Nie wiem jak radzić ze stresem sobie
Mam za mało godzin w dobie
By dopieścić wszystko, a się obijam
Chyba stąd te ostatnie potłuczenia i siniak
Niby my to jedna glina, lecz nie wzywaj glin do chuja
Choć jestem daleki od bazgrania chwdp gdzieś na murach
Znów się tułam po klubach to raczej zguba nie chluba
Choć czasem się już uda i coś tam strzelę jak Arda Turan
Wokół sami wystrzeleńcy po prochach
Jebane Zombie to jak martwa natura
Z rana mózgi przekopane jak zocha
Psami by ich za to rodzona matka poszczuła
[Zwrotka 2]
Były pieniądze, znowu poszły sobie
Kiedy zacznę myśleć jak dorosły człowiek?
Przez to Jacek znowu biedy se napyta
Za bardzo wpoiłem sobie że to tylko rzecz nabyta
Pierdolony troglodyta kiedy błędy napotyka
A ten zegar non stop tyka i dodaje nam barykad
Myślę jak to rozpykać, to spędza mi sen z powiek
Gotowy na wszystko jak uniwersalny żołnierz
Życie lubi dognieść gdy się wszystko wali
Rzadko jest piękne jak z okładek żurnali
Jedni zaakceptowali to z braku alternatyw
Drudzy pod naporem żali przeszli w zaświaty
A nic tak nie kształtuje jak odbicie od dna
To taka Victoria, trochę jak ściągnięta klątwa
Muszę posprzątać, jak już nawarzyłem piwa
Niby lubię tę gorycz lecz czasem jest obrzydliwa
[Zwrotka 3]
Była mogła blefem całe życie zwodzić
Może chciała mówić prawdę, lecz nie wie jak to się robi
Cóż poradzisz, wyższa siła
Ja nóż z pleców wyjąłem, a rana się zabliźniła
Ciągle gadam jak jebany ekstrawertyk
Już mi minęło, nie muszę być przenajlepszy
Czasem kurwa się tak uzewnętrzniam
Że widzę siebie jakby niósł swe flaki na rękach
Mówią mi że niby mam potencjał
Że muszę coś z tym kiedyś zrobić
Nie wiem czy nic robię, robię to od serca
Nie wiem może showbiz jest dla mnie złowrogi
Kiedyś chciałem wjebać legal na regał w empiku
Teraz o to nie zabiegam, a to plus dziesięć do sprytu
Możesz to wyczuć, emocje są najważniejsze
Ja się czuję jak z Tourettem gdy spluwam nimi na pętlę
Upłyną dni kolejne, w Nilu nieco wody
Ja bezmiennie będę gardził jeśli jesteś przewożony
Król nie musi mieć korony, a trochę błysku w oku
Musisz zgarnąć plony choć tyle jest pokus wokół