[Verse 1: Deps]
Raz, dwa, trzy po trzy jak trzy po dwa
I tak już mam, tak Ty, bo bez Ciebie mnie nie ma
I tak sam znów trwam, time slow down, już mi brak
Twojego oddechu, co zdobił delikatny mój kark w bezdechach
Mógłbym ubrać Cię w słowa i zdjąć wszystko
Mógłbym Ci darować, co mógłbym, plus wszystko
Bo mam dość tych tępych szmat, nie pojmiesz mnie do końca
Bo wszystkie mogę mieć o tak, a Ciebie nie do końca
I gram sam ze sobą, o Twój stan mam przed sobą
Usta, które choć płoną, to koją me gusta
Kim jesteś dla mnie, teraz to pewne, choć dobrze patrzę to ślepnę
I nie mieć barier, to tylko sumienie, i przestanę jak zdechnę
Jesteś jak słońce, bo przy Tobie wszystko jest niejasne
Choć to ciepło jest tak spokojne to ja nie zasnę
To jak śmiech przez łzy, jak krzyk przez drzwi, jak smutek bez drwin
Gramy własny teatrzyk, ja i Ty
Siódmy wers powtarzam jak cześć, to podzielne jest jak pięć przez siedem
Jak dzień bez Ciebie, jak tusz na ciele- to pewne
Nie słodzę wiele, jak jesteś, kłócę się ze spokojem, jak jesteś
Nie budzę się, bo kocham ten sen
Jak ice bucket tu jeszcze moje hot16 choć nie challenge
To chcę wygrać przedbiegiem, nie mamy wiele, lecz mamy siebie
Oczy to kwiaty rozsypane po niebie, widzę w nich siebie
Upadam razem z nimi, opadam razem z deszczem
[Verse 2: Deps]
Nie pytaj o linie papilarne, lekko z wiatrem Ciebie kradnę
I powiedz mi jak mam stać, hej, kiedy nasze ciała tańczą razem
Tylko przy Tobie się uzewnętrzniam, tylko Ciebie chcę brać
Czas zatrzymuje się na oddechach, ważny jest każdy haust powietrza
Nie muszę drzeć do siebie się, kiedy jesteś obok mnie
Wtedy mam to, czego chcę, Deps
Jest proporcjonalna do mnie, Bóg już wiedział, że będzie należała do mnie
Nawet te miseczki są jak moje dłonie, kocham jak na wstecznym idzie do mnie
Nie muszę już liczyć na siebie, bo idzie przede mną i liczy za dwoje
A to spojrzenie drapie sumienie bezczelnie, niech Twoje ciało oplecie me dłonie
To chyba mój lek na bezsens, całuję co dzień tu namiętniej
Czaruje mnie prywatnym dźwiękiem, synchronizuje mi życie z marzeniem
Oh, kiedy jesteśmy razem szybciej płynie nam krew
My, ludzie za nami i bez granic seks
Bez cyrkla sama potrafi zataczać koła wokół mnie
Jak wybryk natury chronicznie to robi bez końca wokół mnie
Pierdolę hamulce, wyzbyłem się wszystkich, płyniemy na łódce na morzu bez świadków
Nasze spory to tylko przebłyski, to tylko element rozmowy, ten brak słów
Hej, mała, chcę, żebyś już została, ej
Innych trzymaj z dala mnie, nie lubię jak ktoś chce moje mieć
Usta to kwiaty owoców, które dotykają łagodnych kolorów
Skupię się na tym po prostu, czuję dokładnie, jak gładkie są końce twych włosów
Warkocz pędzę, nie chcę więcej, duży dekolt, tak jak zechcę
Smak ambrozji, to najpewniej, świeżość mrozi wokół przestrzeń
Kwiaty
Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska