[Zwrotka 1]
Miewałem noce, że nie chciałem się obudzić
Bałem się życia, strach ubierał moje buty
Bliscy wkoło powtarzali: ej chłopaku weź się trzymaj!
Nic dziwnego skoro dawno byłem na krawędzi życia
Każdy chciałby mnie ocenić, mówić co jest dobre
Póki nie zagram hymnu marzeń moich, to nie spocznę
Jestem tworem swej słabości, a dzieciakom daję siłę
Mały chłopiec w wielkim świecie, a za dumę swą zabiję
Mamy siebie tylko, żaden fejm i blask
Typy mają dla mnie kule, to wpakuję im ją w twarz
Tutaj każdy o zasadach gada, ale to nie tak
W miejscu, gdzie kwaśne są nawet deszcze spadających gwiazd
Rozumiesz?
Nie mogłem ustać, a wstawałem lewą nogą
W kubkach lałem wódę, nie Smakovita, nie smakową
Widziałem wizję, ile można się upadlać
Ziomal piję czwarty dzień, jak wierzyć w to mam, że to poogarnia
Wiara i Szansa