Klnąc w chusty na ustach
Zaorani pędem za widnokręgiem
Że to sztuczny kamuflaż
Mówią ci co widzą więcej ode mnie
Ktoś ustala źródła
I układa mózg do snu o potędze
W tle nakurwia industrial
Opalona lufka stygnie w łazience
Pojebane kurwa czasy, każdy jest na krawędzi czegoś
Na lęki są leki, na wdzięki kutasy
Nikt nie wie co znaczy coś zrobić nowego
Nie odróżnia jak chmielu w granulkach
Raperów co leżą obok pieluch na półkach
Liderów po studiach bez na to papierów
Dilerów Gelato z herbatą z Hamburga
Terapią jest mem
Niemrawo brzmi gej, mrawo: demoralizator
Polej go wachą, może ma AIDS
Jest gorzej nie lżej z kolejną debatą
Pod sklepem z flachą to bej
Na flakon nie dawaj żulom z padaką
I tak ich zakuje pies, napluje na dres
Stestuje paralizator
Dymi dymi stos się na modłę
Dymi dymi dąb się i heban
Pomylili ogień ze słońcem
I zakryli połowę nieba
Dymi dymi lont się na lądzie
Liczba ludzi wzrasta w Ikeach
Staniemy na nie swojej wojnie
Po to by się nadmiar wystrzelał
I wiesz co? To wszystko jest powierzchnią
Nie ma znaczenia jak nowa płyta Vienia
Nie ma znaczenia, że jesteś pod kreską
Energia się zmienia od worst of it do best of
W tobie jest centrum jej odmian
W dobie ekskrementów na łączach
Prezydentów od tylko odznaczeń
A powiedz kiedy było inaczej?
Historia się powtarza jak Kizo co numer
I on i ona sobie żyją na luzie
Skończ się zarzynać o pas na powierzchni
Jak środowiska trans o dead naming
Nic się nie zmieni jak wciąż będziesz sobą bo
Natura Ziemii się odradza dobowo
Królowa jest więcej niż mądra
Wie, że powierzchnie się tworzą od środka
I masz dwa wyjścia do sedna
Jedno to wjazd z Bicami w pięściach
I zacząć walczyć dosłownie o swoje
Obaj wiemy, że się skończy wpierdolem
Drugie to przestać chłonąć szum, kurwa
Strzelać z Twitterka fonikami w kaburkach
Zacząć się wspierać słowem i gestem
A potem partnera i swoje osiedle