Rozmazany caly swiat jak oprocz niej nie widzę nic
Bo fokus mam to chyba slaby plan jeśli my to nie my
Moj niewidzialny i obecny czas niewiele znaczy dzis
Wiec pokaz wyjscie z labiryntu chociaz to pulapka
Kopie dolek dola w ktory wpierdole się sam
A potem krzykne opluty kurwy co zlego to nie ja
I bede lezal na dole przegrany jakby szach i mat
Nie szukaj mnie juz nigdy kiedy powiem ze ja chyba pass
Odpuszczam coś znowu, a
Wystawiam na probe siebie ide w oko cyklonu
Ja mam dalej blocki w glowie a nie ruszylem sie z domu
Kurwa co ty chrzanisz chlopie, lepiej daj ty swiety spokoj
Powiesz mi kolejny raz
A wystarczylyby mi dwa
Dwa slowa one waza wiecej niz swiat ktorego ciezko dzisiaj nam znac
Patrze w niebo myslac ze juz pewnie nie bedzie nas
Wnosząc sie na dachy tamtych popierdolonych blocków
Zamiast sie nie wychylac spiewam nana
Wychyle cos i znowu wystawie na jury losu
Patrze w niebo myśląc ze dla Ciebie siegnalbym gwiazd
Korygując moje myśli w ktorych nie znajde pokus
To ten motyw przy pustym akompaniamencie braw
W ktorym jestem tylko częscią a nie ma mnie na koncu