Pamiętam dobrze początki mej świadomości
I z doświadzenia wiem że wiele ludzi tak ma
Że często jest pod górke, nie raz połamane kości
A czasem nawet upadek od środka, jak ja
Mimo że kiedyś byłem dzieciakiem bez odporności
Zakułem sobie wtedy by być twardym, jak głaz
Na starcie życia byłem sam bez znajomości
Często walczyłem przy tym dostając w pysk, nie raz
Był też moment mego amoku od zazdrości
Jak prawie dłonią swą posłałem typa w ten piach
Bo myślał że jak wkopie mi wraz z paką gości
To jej pokaże jaki to jest on och i ach
To życie nie raz słało na swej drodze zawiłości
Ja nigdy się nie zgiąłem tutaj pod żadną z mas
Tak wiele napotkałem ciężkich chwil czy trudności
To nie podupadłem jak co niektórzy w crash
Wkraczając krok za krokiem w czasy dorosłości
Zacząłem w końcu jebać na ten sos, ten "cash"
Ten moment na granicy mentalnej osobliwości
Dziś częstko kocham bardzo spowalniać ten, swój czas
Jak każdy lubię spalić nocą grama jegomości
Gdy w moje płuca leci spalony świeży hasz
Upada już wskazówka miernika mojej prędkości
Chwilowo kończy się od bucha mój życiowy "rush"
We krwi ciągle pamięć z której jestem miejscowości
Więc Libiąż, Chełmek, pozdrawiam wszystkich tutaj was
Bo gdyby nie te zajebiste osobistości
Nie było by tu chyba już nikogo z nas
Wciąż nie mam tutaj swojej wielkiej posiadłości
Starania, krew czy pot na pewno nie poszły w piach
Bo artefakty swojej wewnętrznej artystyczności
Szlifuję co dzień zwiększając ich wartość "karat"
Jeżeli wkurwia Cie to co mam do czerwoności
To weź mi pokaż co ze sobą i za tam masz
Bo plując jadem do mnie od tej twojej złości
To z kotem takim jak ja nigdy tutaj nie wygrasz
Zrobię CI taki pojazd na tym traku wierz mi
Do tego moje słowa nigdy nie pójdą w las
Więc chodź cwaniaku ze mną tu dzisiaj na pięści
Tak Cie rozjebie że mi dadzą jeszcze za to hajs