[Zwrotka 1]
Lubię przyjebać, kurwa tak mocno
Trochę jak wisielec, bo coś musi mnie odciąć
Tylko czemu znowu to jest alko to nie wiem
Czemu lubię sobie walnąć to nie wiem
Potem sobie myślę co żeś palnął pojebie
A wydawało się, że mówię bardzo ponętnie
Chyba znowu jestem monotematyczny
Jak masz jakiś problem to w mordę mi go wykrzycz
Nic mnie tak nie wkurwia jak gadanie za plecami
Jakby jakieś punkty moim wrogom za to tu dawali
To by byli zaliczani zawsze tylko do najlepszych
Póki co leczą kompleksy
Ja znowu liczę błędy i kolejne powielam
Chyba tworzę opus magnum głosy mówią mi do dzieła
Pierdolona schizofrenia nie daje mi żyć
Jak już wychodzę na bojo to tak żeby glebę gryźć
[Refren]
W tym labiryncie spraw, dałem trochę plam
Często wpadając w trans szlag trafił cały plan
A najgorsze że stworzyłem sobie sam
Jebane więzienie jak Pablo Escobar
W tym labiryncie spraw, dałem trochę plam
Często wpadając w trans szlag trafił cały plan
A najgorsze że stworzyłem sobie sam
Jebane więzienie jak Pablo Escobar
[Zwrotka 2]
Moje życie to pamiętnik jebanych złotych myśli
Na głębokich wodach często bez floty wyścig
Nie raz zimny prysznic i cały spłukany
No i szok termiczny w gorącej wodzie kąpany
Jak Vincent, a nic na swoją obronę
Znów na końcu jak koroner
Ty robisz sobie jaja no bo zgubiłeś cohones
Dla mnie proste by dać ogień no kurwa cały płonę
Mówią weź się Jacek już uspokój
Szkoda łez, szkoda krwi no i potu
A ja jak pokurw nie schodzę z tropu
Aż dziwne że radzisz sobie bez psychotropów
Życie zaprowadziło cię znowu do rozpaczy
Pewnie dlatego, że nie dostałeś nic na tacy
Chciałbyś być bogaty nie tylko w doświadczenia
A tymczasem znajdujesz o krok od stracenia
[Refren]
W tym labiryncie spraw, dałem trochę plam
Często wpadając w trans szlag trafił cały plan
A najgorsze że stworzyłem sobie sam
Jebane więzienie jak Pablo Escobar
W tym labiryncie spraw, dałem trochę plam
Często wpadając w trans szlag trafił cały plan
A najgorsze że stworzyłem sobie sam
Jebane więzienie jak Pablo Escobar