[Zwrotka 1:]
Ciągle pale, duże, średnie, małe
Dylematy, duże, średnie, małe
Mosty długie, popalone całe
Blanty grube, wypełnione stuffem
I back-woody grube, wypełnione stuffem
A oni wypełnieni kwasem więc trują mi zawszę jak mówią cokolwiek
Proszę zamknij mordę no i drzwi za sobą jak nie jesteś sobą
Się nie bujam z tobą, jak masz złe intencje to się bujaj kolo
Mieszam łychę z colą i ze mną mój kolo
Bez kresu, bez stresu se kroczę i czekam aż sobie w tym palcе umoczę
Wszystko tak uroczę dlatego czasami się czuje tak rozczarowany
Tak oczarowany, tak rozczarowany, nie rozumiеm siebie
Choć ciągle zaspany to wszystko podejrzenia budzi jak fałszywość ludzi, jak prawdziwość ludzi
Jak znasz swoich ludzi, się nie musisz trudzić, czy o pomoc łudzić
Jak chcesz mnie ostudzić, nie trzeba już się nie podpalam za szybko
Bo gasi rzeczywistość sama i uczy mnie z czasem
Choć nie wiem czy dobrze rozumiem, to wszystko przetwarzam w rozumie
Dlatego czasami trudności by się porozumieć, blokady
A w bani mam jazdy, jakieś autostrady to hell a nie heven
Bo co chwile se sięgam nieba, uciekając z piekła na ziemi
[Refren:]
Ej z luzem tak robię tą muzę i z luzem zakładam se za dużą bluzę
I z luzem się budzę, a czasami z życiem się trudzę
Czasami sam się uśmiecham, a czasami w chuj boli mnie szczęście cudze
Ej z luzem tak robię tą muzę, oni wszyscy oczy duże, spokoju żadnemu nie wróże
Ej z luzem tak robię tą muzę i z luzem zakładam se za dużą bluzę
I z luzem się budzę, a czasami z życiem się trudzę
Czasami sam się uśmiecham, a czasami w chuj boli mnie szczęście cudze
Ej z luzem tak robię tą muzę, oni wszyscy oczy duże, spokoju żadnemu nie wróże
[Zwrotka 2:]
Ej Aniele Strurze chujowo nam wróżę, bo wiecznie demony szeptają do ucha
Kotwica moralna mi ciąży niezmiernie, nie mogę się pozbyć tej kurwy niezmiennie
I to nie wygodne, tak na półprzytomny się tułam po nocnych i parkach i ławkach, się patrzę na czyny, nie słucham opinii
I chuj mnie pryzmaty, nie oceniam przez nie bo widzę jedynie horyzont
Na końcu, którego są cele i dzieli niewiele żeby jakkolwiek je osiągnąć
Aż poczułem ciarki na ciele gdy na świat otworzyłem okno
I dostrzegam wiele kurestwa, a każda metoda by je módz zapobiec i tak z czasem staję się bezużyteczna
Więc nie patrzę dalej, i raczej się oddalę i samotnie spalę
To duże, lub średnie, lub małe albo z jednym bratem albo z drugim bratem
Bo w pełni na świecie rozumieją mnie tylko oni
A pomocnej dłoni mi żaden nie stroni
Choć staram się raczej nie prosić, a sam im donosić, nie na nich donosić
Na swoich donosisz o karę się prosisz
Na swoich zarobisz to w pizdę zarobisz
Ze swoimi zrobisz to się tym odnosisz, taka kolej rzeczy i natury świata
Nie jeden uratował brata
Nie jeden zabił swego brata
Nie jednego przerosła rata, nad sobą akata znów nie mała strata
[Refren:]
Ej z luzem tak robię tą muzę i z luzem zakładam se za dużą bluzę
I z luzem się budzę, a czasami z życiem się trudzę
Czasami sam się uśmiecham, a czasami w chuj boli mnie szczęście cudze
Ej z luzem tak robię tą muzę, oni wszyscy oczy duże, spokoju żadnemu nie wróże
Ej z luzem tak robię tą muzę i z luzem zakładam se za dużą bluzę
I z luzem się budzę, a czasami z życiem się trudzę
Czasami sam się uśmiecham, a czasami w chuj boli mnie szczęście cudze
Ej z luzem tak robię tą muzę, oni wszyscy oczy duże, spokoju żadnemu nie wróże