Dopamina

Moja dopamina

W listopadzie znowu lecimy do Tajlandii
Muszę gdzieś być, żeby czegoś doświadczyć
Muszę coś czuć, znacznie muszę znać prawdy
Odwiedzić klub, w którym będę mógł tańczyć nareszcie
Mam wrażenie, że się każdy patrzy na mieście
Nie pamiętam twarzy, bo im patrzę na ręce
Każdy zaufany za nim zdradził mój sekret
Ojej ojej

Gdy snułem plany w małej kawalerce
Wtedy wystarczała mi ta przestrzeń
Teraz duszę się gdziekolwiek, sam nie jestem
Siedzę w loży, zamawiam szampana jednym gestem
Wpierdalam homara jednym kęsem, ale wolę kiedy mama robi kotlet i mizerię

Od pół roku już uprawiam abstynencję
Przestały nawiedzać mnie koszmary chwilę przed snem
To jest dla moich ziomali za energię
Dla tych co zostali z nami po koncercie
Dzięki Bogu, że obdarowany tym rodzeństwem
Dzielę sceny z bratem, to jest dla mnie najważniejsze
Przyjdą czasy gorsze, czasy lepsze

Jestem znowu gotów na kolejną lekcję
Dopamina w moich żyłach jest jak gejzer
Znów się uwolniła, gdy nagrywam refren

Moja dopamina
Znów jest we krwi