[Zwrotka 1]
Wchodzę do twego pokoju, mówię obudź się
Potem szarpię cię za rękę, mówię obudź się
Jest już dawno po ósmej, w szkole nie ma mnie
Odjechał twój autobus, w pracy nie ma cię
Wchodzę do twego pokoju, krzyczę obudź się
Potem szarpię za kołdrę, krzyczę obudź się
Nic nie działa, dobrze wiem co to jest za sen
Tak się staram być dorosłym, jak na swój wiek
Wchodzę do twego pokoju, wrzeszczę obudź się
Włączam na głos telewizor, wrzeszczę obudź się
Nie wiem ile już śpisz, ile trwa ten sen
Ja zasnąłem czekając w oknie, wypatrując cię
Już nie wchodzę do pokoju, bo to nie ma sensu
Nawet nie wiesz, że w nim byłem, wiem to nie ma sensu
Biegnę sam do szkoły, nikomu nie powiem nic
Potem pójdę tam, skąd nie odbierze mnie nikt
[Refren]
Czy długo jeszcze masz zamiar spać? Czy ten sen jest naturalny?
Kiedy śpisz wcale nie śpi świat, czas leci, uciekajmy
Już od dawna nie ma nas, nie ma słowa my
Kiedy śpisz, wcale nie śpi świat, straciliśmy te dni
[Zwrotka 2]
Wcale nie zależy mi na tym, żeby cię obudzić
Już minęło parę lat, sam wychodzę na ludzi
Sam wstaje i nie patrzę czy ktoś jeszcze śpi
Nie krzyczę, nie szarpię, nie obchodzisz mnie dziś
Mój pokój trochę jak zupełnie inne lokum
Po trochu oddalamy się, mamy wspólne drzwi
Tak na prędce padnie pięć słów w łazience
Ale nie chcesz albo nie umiesz doradzić mi
Mój świat to już nie nasz świat, nie ma nas
Łączą nas uroczystości i pojedyncze dni
Zamiast iść na pasterkę i odbijać tę butelkę
Wolałbym z tobą siedzieć i rozmawiać dziś
Ale nie ma nas, jesteś ty, ty i ja
I nie ma szans na to aby zrobić rewind
Już tak dawno wszystko się rozpadło
Że teraz nawet chęci nie ma na słowo my
[Refren]
Czy długo jeszcze masz zamiar spać? Czy ten sen jest naturalny?
Kiedy śpisz wcale nie śpi świat, czas leci, uciekajmy
Już od dawna nie ma nas, nie ma słowa my
Kiedy śpisz, wcale nie śpi świat, straciliśmy te dni
[Zwrotka 3]
Już nie obudzę cię, nawet nie wiem czy śpisz
Nie ma pięciu słów w łazience, mamy inne drzwi
Mamy inne dziś, inne jutro, inne teraz
Coraz rzadziej jestem tam, gdzie to się zaczęło
Tak dawno, chciałem jeszcze walczyć o normalność
Zabrakło może trochę chęci, może sił
Chciałem lekcje, dostawałem za to wolną rękę
Całe szczęście, że nie władowałem się w ten syf
Dziś sam chcę być, tym kim nie byliście wy
Skąd mam przykład brać? Może z telewizji?
Nie widziałem was nigdy razem, tak
Ale starałem się dobrze obserwować innych
Ten niewinny sen, w ten tak zwykły dzień
Mogłeś przespać jedną z najważniejszych chwil
Wiedz, że nie chcę wypominać dziś nic więcej
Wiem, że nie posłuchasz tego jak żadnej z płyt
[Refren]
Czy długo jeszcze masz zamiar spać? Czy ten sen jest naturalny?
Kiedy śpisz wcale nie śpi świat, czas leci, uciekajmy
Już od dawna nie ma nas, nie ma słowa my
Kiedy śpisz, wcale nie śpi świat, straciliśmy te dni