[Verse 1: Koszo]
Daj przynajmniej jeden procent, ja dam dziewięćdziesiąt dziewięć
Ode mnie ubezpieczenie, od melanżu po powietrze
Ej wiesz tak tylko mówię - gdybym miał umrzeć
To wolałbym mieć fejm za życia niż mieć go trumnie
Czekaj se splunę, na twój rachunek
To nawijki w nieskończoność, wyrzucam z siebie kontekst
Nie robię literówek, koleguję się ze skunem
To mogłoby być atutem, wyrzucam siebie na wierzch
I te długie rozmowy, co są zawiłe jak skatepark
Możesz pomóc mi nieść krzyż, lecz na zawsze ci go nie dam, nie
Moja pięta Achillesa
Zawsze jestem na tak, a na nie - to tylko w wersach
Przecież nie mówię prawdy, ziomuś tylko sobie wkręcam
No bo kto inny jak ja zrobiłby tu taki burdel
Każdy ma własne jazdy - każdy gdzieś skręca
I pozwól, że uprzejmie sobie wtrącę tutaj kurwę
[Verse 2: Koszo]
Majaczę jak pijany, choć dzisiaj nic nie piłem
Chociaż sen to tylko spójnik, wiem gdzie postawić przecinek
Cóż - jestem punktem nienawiści
Dziś zwężam częściej powieki, no i łapie korzyści
W tym jest tyle logiki, coś jak kwadratura koła
Albo masz wysoki pułap, ta - albo masz doła
Prosto ale nie prostacko mógłbym wyjaśnić ten problem
Tak było wielokrotnie, ziomuś lecz jakim kosztem
Pytasz czy walczę? Mógłbym unieść tego więcej
Ty dajesz mi trzy szansę? Ja ci nie dam ani jednej
Mój własny stan umysłu to już prawie nirwana
Choć lepki blichtr w powietrzu od dawna mnie zakrwawia
Zawsze konflikt ma dwie strony, co jeśli jestem w trzeciej?
Moje kwestie się kłócą z tym jakie masz intencje
To samo powietrze, lecz mam inne podejście
Żyje na tym samym świecie, ta pod innym względem
[Verse 3: Koszo]
Powszechne zawsze jest tylko to co przyjmie ogół
Więc nie dobrze raczej jest gdy twój ogół to tylko pokój twój
Wiele przeciwko, mógłbym wyjść na ulice
Mam ten minimalny dystans do tego czego się brzydzę
Ta, spoko rozumiem jednak to nie jest na miejscu
By być całkiem aspołecznym, lepiej znaleźć consensus
Pozwól, że nawinę, poszedłem za szczęściem
Nie mogłem wybrać lepiej, gdy byłem na zakręcie
Czas! - Znów gdzieś uciekł mi z przed oczu
No więc biegnę jak sekundnik, by znów zacząć od początku
Start! - Wyjdźmy wspólnie z manifestem
Przecież lepiej żyć together niż mieć wieczne napięcie
Strach! - Mam na pieńku z nim od zawsze
Czemu nie widzisz problemu? Weź zapytaj okulisty
Wiesz nie obawiam się ludzi - jedynie ich działań
Znowu podsumują mnie, by czerwień wrzucić na policzki
[Verse 4: Koszo]
Uderzenie, moc i kurz coś jak w "Smells like teen spirit"
Chyba wylecę na wyspy, bo za rap nie zgarnę szmalu
Przeszedłem parę etapów, puszczam muzę na rewiry
Nie pytaj co to za miny, ludzie z softem back-up-ów
Albo zrobię szmal na rapie, i będę tak napieprzał
Że za skillsy, które mam mi ktoś przyzna rekord Guinessa
Najśmieszniejsze: to widać przy wejściu na scenę
W podziemiu masz bursztyny, styl na legalu kuleje
Czerwień na policzki was produced by Koszo.
Koszo released Czerwień na policzki on Mon Mar 24 2014.