[Refren]
Świeże gówno, nie dla dzieciaków jak ci trudno no to nie rapuj
Ciągle robić papier trochę sobie wziąć i trochę bratu
Po tym co trzymam w łapie pójdę spać tak jak na materacu
Chciała gadać, ale przekręciła ksywę moją
Ciągle jesteśmy na bloku moje ziomy tam stoją na poważnie
Nie wymyślam bajek jestem z ulic na poważnie
Czytam cię jak książkę i oceniam po okładce
[Zwrotka]
Co z twoim ziomem pewnie wymyśli coś nowego znowu
Co z twoja dupa i niech nam powie coś bez telefonu
Co z tą relacją i żeby skończyć ją miałem powód
Po prostu nie byłeś moją głową ja wiem komu pomoc
To nie rap dziś pierdole twoje znaczki
Świeże nowe gówno jakby właśnie wyszło z pralki
Wiem też było mi tak smutno nie umiałem spraw załatwić
Z łapki do łapki chce mule nowe króle mieć
Niech przychodzi do mnie tak łatwo jak SMS
W jebanych okopach jak żołnierz i ciągły stres
Niech ten wiatr gdzieś powieje mnie ja chce spać i to spokojnie
Celebrować każdy dzień jak dzieciaki jebane ferie
Pierdole czy słuchasz tego ty a niech to leci wszędzie
Wychowany przez alkohol i kawałek giętej
Szare bloki no i burdy gdzieś na postumencie
Nigdy nie wątpiłem w to gówno no bo jakoś będzie
[Refren]
Świeże gówno, nie dla dzieciaków jak ci trudno no to nie rapuj
Ciągle robić papier trochę sobie wziąć i trochę bratu
Po tym co trzymam w łapie pójdę spać tak jak na materacu
Chciała gadać, ale przekręciła ksywę moją
Ciągle jesteśmy na bloku moje ziomy tam stoją na poważnie
Nie wymyślam bajek jestem z ulic na poważnie
Czytam cię jak książkę i oceniam po okładce