Ciekawym zabiegiem zastosowanym w kawałku jest opowiedzenie historii z dwóch perspektyw. W refrenie “dzwonią dilera z tylnego siedzenia” – perspektywa widza, który jest świadkiem przejazdu imprezującej ekipy Uberem, prowadzonym przez “Czeczena”. Z kolei wers w drugiej zwrotce “dzwonimy po jakiś hard...
[Refren: Waha]
Przeciągam Ubera
Obok leci Czeczen na WPR-ach
Typy i melanż dzwonią dilera z tylnego siedzenia
Ktoś za szybą się wydziera u Czeczena
Kolejny Dzień świra jak mniemam
Kto tu jest kim to bez znaczenia
Nieistotne, gramy temat, nadaję jak antena
Co z tego będzie – ja się nie znam
Ty nie prorokuj jak Eliasz
[Zwrotka 1: Waha]
Nie mogłem się opamiętać
Pierwsza potem ósma w sreberkach
Poszło tak łatwo, że aż nie znam
Sam siebie po tamtych momentach
W odmętach życia w chachmętach
Tam klepał mnie szatan po plecach
I znowu mi cicho powiedział:
"Znów zrób to, to nas napędza"
Mój stary namalował pejzaż
Z pustego domu nie z pędzla
I znowu jest o zakrętach
A miałem coś pisać o pensjach
Weź wypij tą prawdę na hejnał
Weź wymyśl mi alibi za ten bezmiar
A jak chcesz tego życia, to nie pękaj
I idź utoń w tych wszystkich sarenkach
Jeden rok, drugi rok, trzeci, zaraz czwarty pęka
Lubisz ją, ona biała jak jutrzenka
Lśnienie bez Kubricka, w zamian flex masz na zębach
I świetnie się miewa twoja męka
Znów złapany, ale to nie moja ręka
Rzeczywistość się zagina jak Incepcja
Ja nawijam tylko swoją prawdę w wersach
Na tych bitach, co dostaję od ziomeczka
Nieistotna będzie twoja elokwencja
Nie prowokuj na skręcie pacjenta
Ja odchodzę, ćwiczę zwroty na piętach
Tylko duszę tu zostawię na tych bębnach
[Zwrotka 2: Miodu]
I to nie są czary mary, na bary biorę swój krzyż
Tu fruwały marynary, a kary naliczał miś
Może nie dziś, może nie będę więcej pić
A może nie ma tego nieba, kiedy pęka nić
A może nic mnie nie boli, tylko lubię tak żyć
A może życie mnie dojeżdża jak ten z Ubera typ
Nic nie jest pewne; może do jutra poznam królewnę
Zrobię to, co umiem, ona sobie resztę weźmie
W gnieździe wije sobie pętle ptak
Jak do tej pory byłem chory – teraz dajcie znak
Robię to tak i tak; prowadzi auto jakiś rusek
Najebani wódą, zalani; krzyczę, bo muszę
Zjem twoją duszę, obok jedzie drugie auto
Robimy złe miny, dzwonimy po jakiś hardcore
Warto, nie? A kiedy było warto
Wstydziłbym się za to płacić nawet złotą kartą
Spal to, wyrzuć i zapomnij
Już od godziny nieprzytomni
Na placu budują pomnik
Ewidentnie nie mój (E-e)
To rój ludzi znowu się budzi i kłóci; pluj!
Na to, co ci siłą dano, polano, to pij i chuj
Niezbadane są wyroki, widoki to miał król
My tu mamy tylko bloki z epoki, gdzie krew, sól
Nie ma punktów, nie ma tego, czego ci brak
Nieważne pijesz, czy palisz – i tak zawali się świat
Za kilka lat nie będziemy pamiętali, że fakt
Było jak było, się grubo żyło, widzę to tak
[Refren: Waha]
Przeciągam Ubera
Obok leci Czeczen na WPR-ach
Typy i melanż dzwonią dilera z tylnego siedzenia
Ktoś za szybą się wydziera u Czeczena
Kolejny Dzień świra jak mniemam
Kto tu jest kim to bez znaczenia
Nieistotne, gramy temat, nadaję jak antena
Co z tego będzie – ja się nie znam
Ty nie prorokuj jak Eliasz