[...to zły sen
Tego miasteczka nie ma i ci ludzie nie żyją
To duchy tylko, albo raczej grzechy
Tak, to nasze grzechy tułają się po nocy
Jeśli chcesz, to niech będą kompleksy
Wszystko jedno, grzechy czy kompleksy
Myślisz, że zwariowałem
No, spójrz na nich - to ludzkie grzechy]
[Shot]
Wychodzę z domu jest ciemno, wracam jest ciemno
Dzwoni koleżka mówi, że z tematem jest ciężko
Gdyby to było legalne tu to myślę
Że pisał bym częściej i spał mniej na pewno
Paru powie, że to problem. Jeśli to problem to ich nie mój
Patrzę na siebie, czuję się dobrze
Gdy całe miesiące tu zapierdalasz jest ciężko
Wychodzę z domu, wracam do domu jest ciemno
Martwię się o nią i o nas, i wierzę że daję jej maksa
Nie tylko tak tłumaczę pod siebie
No bo to nic trudnego by iść na ślepo za grupą
Się napić i wypić o jednego za dużo
I nie ma w tym idei i wierzy mi kto przeżył to
Tylko tchórz który chuj wbija w związek poleci w bok
I mi nie zaprzeczysz ziom, bo mam pewność
Ona jest ze mną gdy wracam do domu i jest ciemno
Bywa, że idę po omacku i nie widzę nic
I przyrzekłbym tu, że rozliczę tych co wyłączyli światło
Bliżej mi do drzwi, kiedy muzyka gra i słyszę rytm
Budzi mnie muzyka w tle mojego życia
Da mi klucz albo zgubi mnie w sobie samej
Na samym końcu zastanę na amen jak palec sam
Jeśli to pisane mi to zmienię zdanie w scenariuszu
W którym kartek parę jest powyrywane
Nawet gdy za karę przyjdzie oddać nam
Dzisiaj nad ranem nie jest ciemno, ja wstaję bez kaca
Nie jest lekko mi podnieść głowę a jest praca
Więc wsiadam do fury tu z rury kaszel spalin
Odpalił pierwszy dzień tygodnia bez fazy
Przez osiem godzin udaję, że jestem lepszy niż jestem
Korporacja zrobi z ciebie bestię chcesz czy nie chcesz
To pewne. Zalewam kawę wodą i płoną mi płuca
Choć mówiono mi: 'papierosy ci zaszkodzą Łukasz'
Lubię obserwować ludzi uważnym okiem
I paru z nich będzie potem bohaterem moich zwrotek
Jestem pewien też tego, że oni oceniają mnie
I może nawet gorzej niż ja, ale o tym już nie chwalą się
Ja też nie. Nie mówię nic o nich mam to w głowie
Nie powiem nic o nich czego nie wiedzą o sobie
I dobiega ósma godzina, w drodze czuję prędkość
Pędzę do niej, jest grudzień na dworze już ciemno
To czym żyję nie jest jaskrawe
Jak raz nawet zapomnę się to na moment
Na krawędź mnie pcha kamień, który ciąży mi na piersi
Przypomina mi jak podzieliła się rodzina mi
Rodzice razem już nie widać ich
Bo w parze trzeba być duchem i ciałem
I trzeba żyć razem by być razem
I nic, nawet co powiedziałem wcześniej
By mieć pewność, że ktoś będzie obok nawet gdy jest ciemno
A jest ciemno
Ta, jest ciemno
Jest ciemno
Jest ciemno, ale to nieważne gdy was dwoje to jedno