[Zwrotka 1]
Zastanawiam się zbyt długo co dla mnie najwięcej znaczy
Bo ciężko mi będzie to kiedyś wybaczyć
Nadal chcę swojej tak trasy
Tym razem cztery i spore straty
Wszystko jak przez mgłę, to skandal
A wszystko przeze mnie
Jak dobrze pójdzie to pojedziemy furą
Ewentualnie wychodzi jak zawsze, wychodzi strasznie
Za idiotę masz mnie
Chcesz zwiniętą kasę, założyć maskę
Dawaj na parkiet
Chcę myśleć inaczej, że był jakiś powód
Nie cofnę się raczej
Nie uwolni mnie wkręta
I czuję się gorzej niż czerwona strzała na ostrych zakrętach
I tylko się wkurwiam, że takie momenty pamiętam
Udręka, swój los trzymam w rękach
Częściej nim gram, sam na sam
Z reguły nie trafiam
Co? Brzmi znajomo?
Tyle rzeczy poza kontrolą
Tyle pytań czy wolno
Tyle pytań czy za wolno
Tylе, tyle pytań czy za wolno
Tyle, tyle (tylе, tyle, tyle)
[Zwrotka 2]
I każą mi bardziej uważać
Choć karą jest dla mnie uwaga
Dziwna ta wasza zabawa
I dalej nie robi mnie trawa
Wylane, że na ziemi lawa
Nic się do kupy nie składa
Nic się nie trzyma, wieje za mocno
Czemu się dziwią, że bar im wypada
I deszcz znowu pada
Wyjaśniona sprawa
Będę czekał aż przestanie
Ta dziwna zależność humor poprawia
I mój pancerz się odnawia
Patrz, jest lepiej
Nauczyłem się odmawiać
Jest już lepiej
Nie chcę słuchać twoich tracków, twoich tracków (nie)
Jak mi się zachce sam sobie znajdę
Przecież byłem taki śmieszny, taki śmieszny
Co to za beka, na gitarze trochę wylane
Nie jestem z tych co będą mieć ci za złe
Nie zawracaj gitary mi, bo kieruję się na plażę
Patrz na ilość styli, jestem bi
Ricky spodnie no i Patagonia tee
Wiem dlaczego rodzina ma swój własny tree
Zawsze na fazie mój dream team
Niech wypełni przestrzeń, pij
Proszę nagrajmy ten kick
Proszę niech będzie już beef
Bo ciągle brakuje emocji