Bliżej Słońca

[Zwrotka 1]

Czwarta płyta Haze gra znowu na odsłuchu
Gdybym palił szlugi odpaliłbym i jechał powoli
Światła miasta nie gasną, serce miasta wciąż w ruchu
Widać niespokojne dusze bez umiaru i kontroli
Dziś dziewki i chłopcy trochę zbyt kochają balet
Zbyt kochają modne życie, ponad przeciętnym stanem
Fajnie i kolorowo, jak kurwa w karnawale
Rozczarowanie i łzy, gdy ziom nic nie poszło z planem
Sam pamiętam te chwile w których wszystko się pierdoli
Sam stawałem na nogi, bo zbyt uparty na pomoc
Ucząc się na błędach, zrozumiałem powoli
Że lepsze czyste sumienie niż wojna myśli co noc
Spadając na dno, ranisz tych co są blisko
A na rozstaju dróg nikt nie powie ci którędy
Alko, opór, awantury, zarzygiwałem wszystko
Trzeba w końcu ściągnąć maskę, za sobą zostawić błędy
Znam historie takich, co od zawsze mieli wszystko
Więc gdy mówię o sobie przy nich, to wielkie nic
Lecz z kolejną flaszką w jednej chwili i wszystko prysło
Kołują jak samoloty, gdy jadę powoli dziś
To nie wstydzę się znajomych, choć inny mój kierunek
Tym którym nie pasowało, nie ma ich ze mną już
Ograniczyłem się do swoich, pierdole sztuczny szacunek
Kolejka przed drzwiami znikła i wyszło to na plus

[Refren]

Gdyby choć raz mógł się przenieść tam, dotknąć tego słońca
Gdyby choć raz mógł biec do celu nie bez końca
Chciałbym zatrzymać się, zostać choć na chwile
Mając poczucie, że mam wszystko o czym śniłem
Gdybym choć raz mógł samdotknąć tego nieba
Zdobyć wszystko to, co do szczęścia potrzeba
To chciałbym zostać tam, lecz dłużej już niż chwile
Se snu obudzić się, zastać wszystko prawdziwe

[Zwrotka 2]

Ziom spójrz jak mija czas i jak szybko dorastamy
Zmiany, jeszcze niedawno nosiłem szerokie spodnie
Za szybko idą w pizdu, te marzenia i plany
Marzyłem o publice, o tym by mówili o mnie
Dzisiaj wśród głuchej nocy, przy herbacie pisze wersy
Widzę jak wszyscy biegną, lecz jakoś celu nie widać
I zamiast hajsu plików, pomnożyły się stresy
Słysze jak wszyscy krzyczą, lecz jakoś ich nie słychać, cisza...
Gdzie ta recepta na złoty środek, by być bliżej słońca
Mieć cash, postawić dom, dać życie córce, zasiać drzewo
Cieszyć się pełnią życia, mieć czas dla wszystkich bez końca
I mieć dalej czas na piwo, (...)
Gdzie to, powiedz mi, pokaż drogę, nie na skróty
Pamiętasz tą maniure, w stolicy robi karierę
Jak znam życie to na skróty, równa się przez lot gruchy
Dziś zrobiła sobie cycki i nimi trzepie portfelem
Wiesz gdy idę ulica, myślę co u moich ziomków
Bo tamten koleżka co miał wszystko poszedł w balet
Dziś widzimy się od święta, bo za dużo obowiązków
I Dzisiaj pyrka za trzy zyla jest dla niego Świętym Graalem
Więc nie chce tych skrótów, może to ostatnia prosta
Może już do stracenia mam ostatniego pionka
Może już niedaleko, tam przede mną są te złoża
By odnaleźć ten spokój i być w końcu bliżej słońca

[Refren]

Gdyby choć raz mógł się przenieść tam, dotknąć tego słońca
Gdyby choć raz mógł biec do celu nie bez końca
Chciałbym zatrzymać się, zostać choć na chwile
Mając poczucie, że mam wszystko o czym śniłem
Gdybym choć raz mógł dotknąć tego nieba
Zdobyć wszystko to, co do szczęścia potrzeba
To chciałbym zostać tam, lecz dłużej już niż chwile
Se snu obudzić się, zastać wszystko prawdziwe