Opowiem ci historie żywą po dziś dzień
Żądzą nami durnie ile jeszcze bóg wie
A ty stoisz z boku i nic się nie wydarza
Bo po drogowskazach system kazał nam iść
Prawdę zakazać kłamstwo nakazać
A winnych nie znajdzie nikt
Wszedł król na sale tam bal nad bale
Błazen stały bywalec wypełnia serce żalem
Ból zniszczył wiarę lecz bóg wyciągnął palec
Powiedział ze słów zgliszczy wydobędę diament
Dał mu talent brylant siłe by wygrywać
Dał mu pasję przyjaźń nikt tego nie zatrzyma
Myśli rację miał pacjent co panem go nazywał
Za tą chujową akcję władce czeka kryminał
Omackiem po kartce pisał mądre słowa
By podczas libacji zacnie pognieść wodza
Założył maskę wziął z chaty flaszkę i browar
Nie zaśnie dziś jaśniepan i jego załoga
Dumnie wbija po schodach choć twarz budzi postrach
W kieszeni trudna forsa uzbierana w mojcach
Tani gajer dobry bajer przeciwieństwem wzorca
Czekasz na płętę weź poczekaj do końca
Do niedawna błazen mijał ludzi bokiem
A dziś do królestwa wbija pewnym krokiem
Królowa zaskoczona postaci widokiem
Spytała go o imie on powiedział joker
Mijał rok za rokiem stawiał krok za krokiem
Życie to miejski poker z taliom kart pod blokiem
Król dama walet błazen kim będziesz się okaże
Niech król stanie się paziem hice nawinął z przekazem
Opowiem ci historie, żywą po dziś dzień
Żądzą nami durnie ile jeszcze bóg wie
A ty stoisz z boku i nic się nie wydarza
Bo po drogowskazach system kazał nam iść
Prawdę zakazać kłamstwo nakazać
A winnych nie znajdzie nikt