Znowu coś kurze
W furze leci ten rapboy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet
Znowu coś kurze
W furze leci ten rapboy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet
Dycha w portfelu
A pod knagą jeszcze więcej
Lubię jak rośnie pycha
Ludzie patrzą mi na ręce
Nie robię sztuk
Robię sztukę i to rzucam w eter
Twój wybór – sączysz browar czy wsiadasz w tą nową betę
Cały czas słyszę jak pierd* że jest ciężko w życiu
Nie robisz, kurwa nic, a chciałbyś być zwycięzcą byku
Za kwita ci dojebią ..
Bankroll im porył
Zrzucają winę na przeszłość
Biegając z ulaną
Co jest 5
Nie będę przemeblowywał ten sceny
Dźwigam na sobie presji
Więc nie zniosę kurwa
Byłem nikim
Dawali jasne znaki
Dzisiaj mówią Młody Król
Odkąd wyrywałem się z marni
Dobra, starczy
Dawaj bilet – ja lecę po swoje
Nie lubię spojrzeń, stad ten kaptur na głowie
Nie definiuje szczęścia w kwicie, ale chce go dla bliskich
Ze man moja wataha, to wygłodniałem wilki
Znowu coś kurze
W furze leci ten rap, boy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet
Znowu coś kurze
W furze leci ten rap, boy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet
Mówię prawdę, jak tu jest
Ale o tym już wiesz
Chcesz mnie kontrolować
Co ty kurwa kanar czy pies?
Wrzucam na bity słowa, tak od dychy u mnie jest
Od czasu gdy na drobne kurwa mówiłem cash
Zobacz jak wszystko się zmienia
Czas jak jebnięty leci
Widzę że do szczęścia niejedne zgubił bilecik
W momencie gdy na sałatę, mi w głowie rodzi się patent
Oni dalej klepią bidę, więc cisną na kapę
Z automatu trzymam fason, gdy widzę takie fakty
Tam gdzie lecę trasy nie wskaże mi żadne rozkład jazdy
Podpowiedzi dużo, ale wiem co o tym sądzić
Zmieniać się na twe potrzeby, wolę chyba zabłądzić
Prowadzę przez miasto
Znam na pamięć je od gnoja
W prawej trzymam phona, klikam snapa
Obok ziomal kreci joja
Taki mamy klimat, zawijaj się jak nie czaisz
Wieczorami na ośce, tam gdzie nie wchodzą banany
I nie mam bólu dupy, lecz na więzi nie ma mowy
Są zdrowi a cale życie lecą na ulgowym
I udają ze jest pizda i ciągle kręcą głową
W sumie racja, prócz kwitu to z wszystkim u was chujowo
Ja się dopiero rozkręcam
I nie mażesz mnie zatrzymać
Ci co w chuj zawiedli
Już dawno mieli swój finał
Mieli tylko jedną szanse na to by się utrzymać
Dałem im jednorazowy na przejazd i wyjazd!
Znowu coś kurze
W furze leci ten rapboy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet
Znowu coś kurze
W furze leci ten rapboy
Cwele w mundurze
W tej dziurze nie dałem zasnąć
Dzieciak w bramie rzuca samary nie piłe
Powiedz Boże gdzie zbłądziłem
I gdzie zgubiłem ten bilet