[Zwrotka 1]
Jedzenie na dowóz
Jestem gościem nawet u siebie w domu
Twoja fryzura w paseczek
Jakbyś cipkę depilował se coróż
Na rachunki mamie dołóż
Kiedy rodzinie brakuje to pomóż
Co cie,bie czyni facetem?
Chyba nie to, że zalewasz do zgonu
Też upadałem
Przerasta życie, leciałem na balet
U nogi kamień
Pewnie ten sam, który wczoraj wyćpałeś
Telefon w weekend nie milczy
Kiedy się zgadzają kwity
Poczekaj na zwroty akcji
Nie ma pomocy jak zostaniesz z niczym
Eszkere
[Ref.] x2
Bajka bajka bajka, ma wielkie oczy debety na kartach
W lato jedziemy na nartach
Uwaga zbliża się rampa
Nosimy wiele na barkach
Jointy się palą jak jebana fajka
Nosimy białe ubranka
Gdy nowy proszek dodałem do pranka
[Zwrotka 2]
Świeci latarnia, a ty na morzu
To do nas zawracaj
Jebana praca
Ale nie leczę się piwem na kaca
Siła i masa
O wiele lepiej tak zabijać nudę
Szmaty i puder
To tyle przyda się co psu na budę
Uu la la tak do melodii jak nana
Nie ważne balet do rana
Sami wchodzimy w ten kanał
Krzywe mimiki jak banan
Golone włosy jak baran
I białe nosy by gadać
O tym jak boli nas jebana prawda
[Ref.] x2
Bajka bajka bajka, ma wielkie oczy debety na kartach
W lato jedziemy na nartach
Uwaga zbliża się rampa
Nosimy wiele na barkach
Jointy się palą jak jebana fajka
Nosimy białe ubranka
Gdy nowy proszek dodałem do pranka
[Zwrotka 3]
Była mała miała pieski
Miała kredki i cukierki
Dziś zakłada kabaretki
Ma słodycze z innej ręki już
Nie wiem ile woli walki
Się wypaliło jak zapałki
Słyszę ciągle nowe bajki
Kiedy wkładam nowe nike’i
To nie było winą
Kiedy była kasa, były dupy jak latino
Takie bajki miną
Przygody, zabawa, ale to nie była miłość
Mogę to wydawać, mogę palić
Mogę wiele byle się nie żalić
Całe życie bawić
Byle by nikogo nigdy tutaj już nie ranić
[Ref.] x2
Bajka bajka bajka, ma wielkie oczy debety na kartach
W lato jedziemy na nartach
Uwaga zbliża się rampa
Nosimy wiele na barkach
Jointy się palą jak jebana fajka
Nosimy białe ubranka
Gdy nowy proszek dodałem do pranka