APSIK

Nigdy w życiu nie byłem na randce
Zanim wyjdę z chaty myję chuja w umywalce
I to jest prawdziwość, chodź pojadę z tobą dziwko
O dziwo dobrze się mam, Trappin' till i die
Na purpurowych zawsze będzie hype
A ty synu kurwy dalej spinaj przez internet
Sram na brednie nikim byłeś, jesteś, będziesz (Kurwy)
Sram na brednie ubzdurane we łbie

Ty znowu zaliczasz szlaufa
Dawaj mi hasło do Wifi
Znowu pierdolisz, że to nieetyczne
A mojej ekipy życie to balanga
Wchodzę jak amfa
Znowu pakujesz do nosa jak narciarz
Ja wsiadam dziwko do auta
Zostaje ci w glowie tylko trauma
Karmią twoje myśli tylko kłamstwa
Nasze życie jeden wielki skandal
Odwracamy dziś twojego farta

Wysoko w chmurach siedzę
Hasz komorę zapętlam
Film się urywa, a w mych myślach tylko pensja
Turbulencja, turbulencja
Dla niej spaliłem kalendarz
Wysłałem jej buzi hejka
Na Tinderze wysyła mi węża
Nie zna potęgi mojego oręża
Moim braciom wysyłam gołębia
W rytmie mojego serca tylko pato orkiestra
Zagraj mi na fujarce, będziesz uśmiechnięta

Robię ruchy na osiedlach, a ty w domu grasz w Warcrafta
Na szyi się wiesza suka, zaraz na mnie jebnie hafta
W kiermanie mam tyle splifów ile dredów młody rasta
Mowie ci basta, to nie ta kasta
W głośniku Cmaz, nie Sfera Ebbasta
To będzie klasyk jak napoli pasta
Twoja muzyka mi jebie jak mastka
Zjadam te bity jak Pac man
One to słyszą to dupa im klaska
Kręcę se rymy jak ciasto na placka
Ja mam same świeże steki, a nie kurwa zdechłe mięso
Lecę dziś wysoko no bo za sterami siedzi Więcko
Lądujemy na Lublinku to nasz rewir, wiesz kolego

Na kodzie kreskowym zostawiłem informacje
Pokolenie Z nie zmieni wiele
Następnemu dałem szanse
Czekasz aż ostatnia świeczka zgaśnie
Dziwko mam latarkę
Z bateriami Duracell
W mroku nie dościgniesz nam kroku jak co roku
Dla obcych mam zamknięte lokum
Nie ma co być w szoku
Z boku CCTV nagrywało śmieci
Brakowało popu
Zakazano im używek i zrobił się spokój