[Ref.]
Benz na podjeździe, ale ciągle łzy
Płakali wszyscy, gdy nie chcieli pić
Alkohol zaspokaja potrzeby
Mała nie pisz do mnie, zejdź mi z moich myśli
Za dużo płaczu i słów, których nie powinno być
Za mało czasu, by przemyśleć czemu jestem zły
Mam małe łóżko, bo nie potrzebuję ich
Czemu to trwało tak krótko, chcę wiedzieć gdzie się pomyliliśmy
[Verse I]
Nie mam patentu na radość
Nie spotkają mnie już tutaj na starość
Moja mała chyba nie jest już małą
Paliłem mosty, teraz mosty mnie palą
Bo chciałem tylko się obudzić, a nie zasnąć
Miałem pokazać, że mogę zrobić bankroll
Nie umiem mówić już, co tak naprawdę zgasło
Ale tęsknię za nią nawet, kiedy już tutaj mam ją
Słyszę ten hałas, ale wokół tylko czarno
Szelest zeszytów, w kieszeni szeleści banknot
Mam dziwne myśli i oczu nie mogę zamknąć
Zastanawia mnie o czym ona myśli, no znasz to
[Ref.]
Benz na podjeździe, ale ciągle łzy
Płakali wszyscy, gdy nie chcieli pić
Alkohol zaspokaja potrzeby
Mała nie pisz do mnie, zejdź mi z moich myśli
Za dużo płaczu i słów, których nie powinno być
Za mało czasu, by przemyśleć czemu jestem zły
Mam małe łóżko, bo nie potrzebuję ich
Czemu to trwało tak krótko, chcę wiedzieć gdzie się pomyliliśmy
[Verse II]
Mogę jeździć już do końca życia małym wozem
Nie potrzebuję ich więcej jest mi coraz gorzej
Częściej jadam sam, bo teraz nikt mi nie pomoże
Skarbie odejdź i nie mów mi więcej czego robić nie mogę
I czemu płaczesz, kiedy mówię, że nie mogę spać
Czemu nie umiesz powiedzieć, że coś jest nie tak
Zakładam okulary, widzę trochę lepszy świat
Rozbija mnie w środku wszystko, co kiedyś łączyło nas
Odpaliłem papieros i to może być już ostatni
Niech Ci ludzie się śmieją, dopóki jestem tutaj z wami
[Ref.]
Benz na podjeździe, ale ciągle łzy
Płakali wszyscy, gdy nie chcieli pić
Alkohol zaspokaja potrzeby
Mała nie pisz do mnie, zejdź mi z moich myśli
Za dużo płaczu i słów, których nie powinno być
Za mało czasu, by przemyśleć czemu jestem zły
Mam małe łóżko, bo nie potrzebuję ich
Czemu to trwało tak krótko, chcę wiedzieć gdzie się pomyliliśmy