[Intro]
Nawet jeśli wrócę
To tylko na moment
Nie chcę liczyć więcej twoich pustych słów
Straciłem zbyt wiele by widzieć cokolwiek
Teraz proszę odstaw resztę na ten stół
[Refren]
Nawet jeśli wrócę
To tylko na moment
Nie chcę liczyć więcej twoich pustych słów
Straciłem zbyt wiele by widzieć cokolwiek
Teraz proszę odstaw resztę na ten stół
Gdzie jedyne co nam wyszło - kwaśne smaki
Pokrojone myśli
Gorzkawy ból
Słodkie miny zakryj też mam już dość walki w której ciągle zamiast cukru sypiesz sól
[Zwrotka 1]
Nad ranem patrzysz na mnie jakbym był całym światem
Potem ci wypadam z rąk jakby Rojek wbił na chatę
Ciągle gubisz zasięg jak na kiepskiej fazie
A jedyne co nas łączy to ten numer czasem
Bawi cię to jak mattel
Ale poukładać klocki ciężko jest nam razem
Jestem miękki jak blazer
I CZĘŚCIEJ SIĘ ZAMKNĘ W SOBIE NIŻ PÓJDĘ W PARAFRAZĘ (ohh)
Wiem to takie błache
Liczymy na to samo będąc wciąż pod innym dachem
Znamy się jak alfabet i to trochę słabe że często zamiast ahhów jest jakieś ale
Wszystko psuję się tak nagle
Przez co tracimy cały urok jak pomieszane latte
Niby łapiemy wiatr w żagle
A potem nie możemy wyjść bez słowa jak Scrabble
[Refren]
Nawet jeśli wrócę
To tylko na moment
Nie chcę liczyć więcej twoich pustych słów
Straciłem zbyt wiele by widzieć cokolwiek
Teraz proszę odstaw resztę na ten stół
Gdzie jedyne co nam wyszło - kwaśne smaki
Pokrojone myśli
Gorzkawy ból
Słodkie miny zakryj też mam już dość walki w której ciągle zamiast cukru sypiesz sól
[Zwrotka 2]
Gonimy sny jak Freddy Krueger
Zakładamy maski jakby nie starczył nam puder
Znów wyrzucę stówę, na smakową wódę
Byś pijana próbowała mówić mi co czujesz
Chude lata mam za sobą
Chociaż ciągle czuję głód
By umrzeć młodo
Patrzymy nieznajomo jak dotąd na cały ból
I tylko ty znasz mnie na wylot
Jak doktor Tulp
[Outro]
Zakładasz ciemne okulary
I znów niejasno określasz wszystkie sprawy
Uciekasz nie znając granic
Jak to przetrwamy?
Gdy na dowóz bierzemy słowa między nami
Szukam się jak znalazł
Ten paradoks chyba nigdy nie był u nas w planach
Ciągle padam jak phone nad ranem
Gdy wracamy osobno a jednak jakoś razem