[Refren]
Nienawidzę życia czasem bywa piękne
Ciągle patrzą na mnie jakbym był dzieckiem
Sfermentowane uczucia nie chcę ich więcej
Na dysku z dwieście numerów o tym jak zdechnę
Nie mogę oddychać choć już minęła wiosna
Mam alergię na życie więc po prostu mnie tu zostaw
Jedyne co daje spokój to zła pogoda
I sam się czuje jak w wyścigu kropli deszczu z okna
[Zwrotka pierwsza]
Chcę dalej kroczyć szczypią oczy
I puchnie serce każdej nocy
Gdzieś w suficie szukam pomocy
A moja poduszka widziała oczy łzawe
Kiedy się dźwiękiem zauroczysz
Nie ma odwrotu, trzeba go tworzyć
Sami noc wyśnijmy, by być nieobecnymi
W świecie który kłamie i żywi się martwymi
Więcej już nie zasnę by obserwować akcję
Nie spotkamy się więcej, bo mam na was alergię
[Refren]
Nienawidzę życia czasem bywa piękne
Ciągle patrzą na mnie jakbym był dzieckiem
Sfermentowane uczucia nie chcę ich więcej
Na dysku z dwieście numerów o tym jak zdechnę
Nie mogę oddychać choć już minęła wiosna
Mam alergię na życie więc po prostu mnie tu zostaw
Jedyne co daje spokój to zła pogoda
I sam się czuje jak w wyścigu kropli deszczu z okna