Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
Zeus (POL)
[Hook]
Dmuchawce, latawce, wiatr
Zatrzymuje się czas dla świata
Całe niebo jest tylko dla mnie, patrz
Spadam, spadam, spadam, spadam, spadam
Dmuchawce, latawce, wiatr
Zatrzymuje się czas na moment
Całe niebo jest tylko dla mnie, widzę Was
W dole, w dole, w dole, w dole, w dole
[Verse 1]
Z dystansu was obserwowałem od dawna
Z czasem się stałem fanem numer jeden
Widziałem jak się zmieniacie, jak dorastacie
I jak szukacie we wszechświecie miejsca dla siebie
Jak was prowadzi marzenie przez noc i dzień
Pomimo klęsk i niepowodzeń…
I jak uparcie wstajecie po przewróceniu się
I osiągacie cel mimo przeszkód po drodze
Nie zawsze mi się podobało jak jest
Musiałem czasem wzrok ze smutkiem odwrócić
Widziałem wszystko, to jak się zabijacie też
Jak rozświetlają tą błękitną kulę wybuchy
Lecz za nic, nigdy was porzucić nie chciałem
Zawsze wracałem, choć trzymałem dystans
Czekałem w głębi duszy na dzień taki jak ten
Gdy w końcu was zobaczę z bliska
[Hook]
[Verse 2]
Chyba was bardziej rozumiałem, gdy patrzyłem z daleka
Nim atmosfera mnie wpuściła w końcu
Bo przysięgam, zamarłem z wrażenia
Gdy zobaczyłem wasz ocean kiedy błyszczał w słońcu
Nie biłbym się o terytorium przy widoku jak ten
Chciałbym go raczej wszystkim pokazać
Wszystko bym zrobił, żeby każdy tu choć raz wziął wdech
Jeśli nie może nawet wśród mew polatać
A widzę was stojących w tych wojskowych barwach
Na statkach uzbrojonych po zęby
Niby nie dzieli was nic, ale czas gdy nie dzieli was nic to są tylko momenty
Dziś to się zmieni, bo czas byście w końcu pojęli
Ile jest warte to co wam przyszło z trudem
Byliście wielcy i piękni, lecz zagubieni
Gdybyście tylko wiedzieli jakie to wszystko kruche
[Hook]
[Verse 3]
Cały w płomieniach mijam wasze budynki
I pomniki waszej pięknej kultury
Zatrzymujecie się na środku ulicy i wysiadacie z aut
Patrzycie jak zaklęci do góry
Jakaś kobieta wypuściła smycz z ręki
Lecz pies jej nie ucieka w popłochu
Fotograf, co miał zawsze w gotowości obiektyw
Stoi teraz jak głaz, nie mogąc oderwać wzroku
Nie ma powodów żeby pędzić gdzieś
Jak zawsze na złamanie karku
Tak samo stoją bezdomni, prezesi i dzieci
Kucharze, strażacy i pary w parku
Nic was nie dzieli jak przedtem
I zdjęcie ktoś wam powinien zrobić w tej chwili
To piękne, to idealny dzień, na uderzenie asteroidy
[Hook]
[Outro]
- Kim jesteś?
- Przyjacielem
[Tekst - Rap Genius Polska]
99942 was written by Zeus (POL).
99942 was produced by Zeus (POL) & Marek Dulewicz.