97

(Raz, raz, raz, raz. Młody Wichero)
To dziewięć siedem, pora na mnie
Zjadłem zęby na dragach i psychotropach, a nie kable
Chociaż też żyły mam sine, wchodzę dwutaktem
Fioletowe dłonie, długo mnie nie ma, kurwa umarłem
Biorę dawkę bo mnie trzęsie, mówi mi demon
Chcesz żyć? To bierz je częściej
To czarne kruki chcą już zabrać moje miejsce
Chcieli mi pomóc a to było niebezpieczne
Aaaaaaa, palę kiep i gdzie umieram w ciszy
Parę przypadków pokazało mi na kogo liczyć
Wszystko jest dzikie, żyjesz w dziczy
Trumnę haloperidolem, nie chce zniczy

Ciężko było się odnaleźć
Jak znalazłem te bebechy, wszystkie były skamieniałe
Chciałem tylko żyć, to moje alter
Ten cały niemy krzyk, to już nie ważne
Ciężko było się odnaleźć
Jak znalazłem te bebechy, wszystkie były skamieniałe
Chciałem tylko żyć, to moje alter
Ten cały niemy krzyk, to już nie ważne

To małe miasto, żaden flex
Chudy Wicher, muszę jeść
Umywam brudy, czasami czuję jak śmieć
Chcę ponaprawiać, później zjebać, dziwko, meeeh
Aaaa, jak coś robiłem, zawsze na wskroś
A przynajmniej tak chciałem, a nigdy się nie udawało
Za to dużo rzeczy, kurwa, wydawało
Jak po kwasie takie tripy, życzyłem śmierci obrazom
Daj mi kurwa odetchnąć w spokoju
Albo idź w pizdu, bo nie w nastroju
Moim wrogą życzę szczęścia
Bo im się przyda teraz Patryk druga wersja

Ciężko było się odnaleźć
Jak znalazłem te bebechy, wszystkie były skamieniałe
Chciałem tylko żyć, to moje alter
Ten cały niemy krzyk, to już nie ważne
Ciężko było się odnaleźć
Jak znalazłem te bebechy, wszystkie były skamieniałe
Chciałem tylko żyć, to moje alter
Ten cały niemy krzyk, to już nie ważne