[Zwrotka]
Na kostkach mam krew
Ona nie dowierza i mi wyje, że to sen
Jaki kurwa sen?
Mogłem słuchać się ziomala, gdy mi mówił, żebym nie dał sobie wejść na łeb
To miasto to wie, że towar ryje łeb
A i tak co tydzień każdy ryje sobie łeb
W sumie czemu nie?
Chodzą w podrabianym offie i louis, bo ich kieszenie wypełnia lek
Nie pytaj mnie, czy walę, bo nigdy nie waliłem i nie walę
Co najwyżej twoją babę
To znaczy się mamę, trochę pojebałem
Ale spoko mordzia przecież ją przekirałеm
To znaczy przekimałem, znowu pojebałеm
Może się pojebać od nadmiaru waszych gadek
Mówią, że oszalałem, a chuja oszalałem
Przez połowę życia czuję się tu jak na zwale
Jak nazwałem to, to tak na stałe
Dla mnie to nie żaden lot
Jak masz talent, spróbuj wyjść poza blok, jak najdalej
A zobaczysz więcej, niż się spodziewałeś
Zakochane dupy są tu toxic
Popierdoli ich od braku forsy
Popierdoli ich od braku torby
Popierdoli ich od braku kolby
Trzeba być ostrożnym, żeby czuć się wolnym
Myślą, że imponują mi ich nosy
Imponują ziomki, imponuje ile znaczy ktoś dziś
Na smolnej mają swoje hordy w piątki
Ich główna domena to jebany normizm
Jestem taki, co jest pięć?
Nie dla tych, co mówią co za [?]
Nie chcesz, to nie gadaj
Nie będę tu płakać, nie, nie, nie