[Zwrotka 1: Słońce]
Chcę mieć spokój, ale ten świat bywa trudny
Znaleźć tę chwilę, moją nadzieję na wschód
I promienie, które wysuszą smutki
I szczęście, gdy jest tak źle, kiedy w duszy pustki
Czas znika, podobno leczy rany
Ja sam pośród tych słów, gdzieś tam, schowany nisko
Wyjmuję ławkę, by zrozumieć to wszystko
Dajcie mi szansę, o tylko jedno proszę
Ten świat drzwi zamyka, a ja znów maluję głosem
Stoję tu twardo, aż wszystko będzie proste
Znika gdzieś radość, która gdzieś tam była
Chcę Ci pokazać ten smutek, wystarczy patrzeć na to
Chwila między dźwiękami, słyszysz? Moje emocje
I ty w tym wszystkim, słyszysz? To jednogłośnie
Kręta droga, ale nie umiem inaczej
Ja, świat, muzyka, 3-6-5 dni różnych znaczeń
[Zwrotka 2: Zając]
Chciałbym znaleźć szczęście, które daje spokój
Dziwne miejsce, bo tu jest dużo kłopotów
Kapujesz? Droga bez powrotu, to moje życie
Trzysta sześćdziesiąt pięć w roku, co dzień to idę
Kolejny tydzień krok po kroku żyję
Sobie, nie obchodzą mnie sprawy czyjeś
Mogę, lubię to co robię, mówię do siebie "zostaw"
Już nie wiem, kiedy droga przestała być prosta
I tylko zdjęcie przypomina coś tam jeszcze
Czasem piękne, jestem dzieckiem, znowu spokój
Czuję szczęście bez powodu, marzenia wyjdą
Wszystko chciało się toczyć cicho, biegnę
Z każdym dniem czas mi leci coraz prędzej
Wiem, że tak musi być, ale chciałbym przestać
Na moment, wiesz, zatrzymać się gdzieś tam
I niech czas nie płynie, nałapię trochę szczęści
Nadrobię te chwile, które zgubiłem, jest tak
Zrobię to wszystko, na co brakuje mi miejsca
Usiądę gdzieś i poczuję smak powietrza
A potem wrócę i niech życie znów zapieprza
Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku...
[Zwrotka 3: Ash]
Ja mam cały świat, prawdę w swoim sercu
Ja mam swoje miasto, umysł na właściwym miejscu
Ja mam swoje cztery ściany, które mnie znają
Ja mam puste pokoje, w których czasem bębny grają
Ja mam cel w życiu, który już znalazłem
I sens, który pozwala pośród tego czasu znaleźć prawdę i dźwięk
Ja mam dużo czasu jeszcze, nie jestem dzieckiem
Szanuję życie, przecież odebrałem lekcje
Ja mam swoje myśli, które znalazłem z wiatrem
Ja mam pióro Watermana, którym zapisuję kartkę
Ja mam swój styl i umiejętności
Ja mam może jakiś dar i możliwości
Ja mam swój rap i swoje marzenia
Ja mam mój świat, wiesz, w nim szukam natchnienia
Mam tyle dni w podróży, tyle czasu
Ja mam tyle styli niedokończonych obrazów
Słyszę tyle szklanych słów, tyle mam wyborów
Ja chcę mieć 3-6-5 dni spokoju i nic więcej
Chcę rzucić się na łóżko i założyć ręce
Mieć to wszystko, gdzieś płynąć wśród kolorów
Chcę mieć kurwa 3-6-5 dni spokoju i zamknąć oczy
By odpłynąć w dal wieczoru
[Zwrotka 4: Słońce]
Czasem wiatr tak dziwnie brzmi
Za oknem trzysta sześćdziesiąt pięć dni
Przebiega nam przed nosem
Widzę to wszystko i nie wiem, co będzie potem
Może już koniec tej całej opowieści
Znów piszę wersy, dołączam się do tej treści ja
Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku, wśród szarych bloków
Zwykły chłopak z piórem w ręku
Językiem poetyzmu, akcentem znaleźć się wśród dźwięku
Kierunek życia, słuchaj!
[Outro: Słońce]
Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku
365 Dni was written by Ash (POL) & Słońce & Zając TrzyStyle.