“Bema pamięci żałobny rapsod” to utwór Czesława Niemena z roku 1970. Jest on wyśpiewaną wersją wiersza Cypriana Kamila Norwida poświęconego zmarłemu w 1851 na malarię Józefowi Bemowi.
[Intro]
Lusiurandum, patri datum, usque
Ad hanc diem ita servavi... [x2]
[Zwrotka 1]
Czemu, cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan?
Miecz wawrzynem zielony, gromnic płakaniem dziś polan
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę, jak tancerz
Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie
Jak namioty ruchome wojsk, koczujących po niebie
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki
Pokłaniają się góry opuszczonymi skrzydłami
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami
[Zwrotka 2]
Idą panny żałobne, jedne, podnosząc ramiona
Ze snopami wonnymi, które wiatr wzgórze rozrywa
Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa
Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona...
Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia
Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia
[Zwrotka 3]
Chłopcy biją w topory, pobłękitniałe od nieba
W tarcze, rude od świateł, biją pachołki służebne
Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba
Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta podniebne
[Zwrotka 4]
Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca
I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął
I po ostrzach, jak gwiazda, spaść nie mogąca, prześwieca
Chorał ucichł był nagle i znów, jak fala, wyplusnął
[Zwrotka 5]
Dalej — dalej — aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą
Które, aby przesadzić, ludzkość nie znajdzie sposobu
Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą
[Zwrotka 6]
I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody
Serca zemdlałe ocucą, pleśń z oczu zgarną narody
[Outro]
Dalej — dalej...
Bema pamięci żałobny rapsod was written by Cyprian Kamil Norwid.
Bema pamięci żałobny rapsod was produced by Czesław Niemen.